niedziela, 11 grudnia 2016

Co za dużo to niezdrowo, czyli o "Behawioryście" Remigiusza Mroza.

R.Mróz, "Behawiorysta", Wydawnictwo Filia, 2016.
Kto nie słyszał o książkach Remigiusza Mroza? Biorąc pod uwagę ich ilość i sposób promowania, trzeba być bardzo opornym na wiadomości o beletrystyce, żeby nie wiedzieć, że istnieje taki pan prawnik, który nazywa się Mróz i pisze książki w trybie hurtowym. Niestety, powieści, nawet te gatunkowe, thrillery czy kryminały, w produkcji masowej zaczynają tracić swoją iskrę. W jednym z programów na TVP Kultura słyszałam ostatnio, że wymaganie od pisarza, aby wydawał jedną pozycję rocznie jest sporym nadużyciem, ponieważ research, zbudowanie fabuły i postaci, a także samo napisanie powieści oraz późniejsze poprawki to żmudny proces, sprawiający, że efekt końcowy ma być niemal idealny. Ile powieści wydał Remigiusz Mróz w tym roku? Naliczyłam cztery od sierpnia... Na pytanie, czy w półtora miesiąca da się napisać dobrą książkę, odpowiedzcie sobie sami. Mimo tego powieści tego autora, od czasu do czasu, słucham podczas wykonywania różnego rodzaju czynności, ponieważ z jednej strony są lepszą rozrywką niż oglądanie telewizji, ale z drugiej nie potrafią mnie zaangażować na tyle, abym poświęciła im kilka godzin czytania. 
Tym razem moim audiobookiem był "Behawiorysta". Tytułowy bohater, Gerard, oczywiście przekracza zakres pojęciowy behawioryzmu i, po prostu, jest mistrzem w odczytywaniu ludzkich gestów. Popełnił w życiu kilka błędów, przez co stracił stanowisko w prokuratorze i obecne jego jedynym źródłem dochodu są nieliczne wykłady na pobliskim uniwersytecie. Razem z żoną i osiemnastoletnim synem mieszka w Opolu. Tam też zdarza się coś, co pozwala Gerardowi poczuć choć namiastkę pracy prokuratora. Na pobliskie przedszkole napada tajemniczy mężczyzna i bierze zakładników. Oprawca transmituje swoje przedsięwzięcie w internecie. Dawna podwładna Behawiorysty prosi go o pomoc w odczytaniu mowy ciała sprawcy. Złoczyńca nie ma jednak zamiaru skończyć na wzięciu zakładników. Po chwili daje internautom wybór - mają zdecydować, kto z jego więźniów umrze. 
Książka trzyma w napięciu. Do połowy, mniej więcej. Może do dwóch trzecich. Potem wszystko staje się albo jasne jak słońce, albo totalnie nieprzewidywalne i nieuzasadnione jak, chociażby, duża część zakończenia. I nie mam zamiaru zarzucać Mrozowi złego pomysłu. Uważam, że wykorzystanie dylematu wagonika było całkiem ciekawą innowacją. Autor opisał coś, co właściwie zna każdy i stworzył na tej kanwie powieść. Tylko tyle rzeczy poszło nie tak... Weźmy na początek koło hermeneutyczne, behawioryzm, czy wspomniany już przeze mnie wcześniej dylemat wagonika. Wiem, że nie każdy czytelnik Mroza skończył studia humanistyczne i nie każdy musi znać te trzy pojęcia, więc doskonale rozumiem, że należało je czytelnikom wytłumaczyć. Tylko jest wiele sposobów na informowanie swoich odbiorców. Można to zrobić normalnie i delikatnie, albo tak, żeby czytający poczuł się jak idiota oświecany przez wielkiego guru. Mróz wybrał ten drugi sposób, a w dodatku informacje przekazał bardzo pobieżnie. I nie chodzi o to, że czuję się źle, ponieważ ktoś musiał mi wyjaśnić coś, o czym doskonale wiem. Przeczytałam w życiu wiele książek i zdarzały mi się sytuacje, kiedy oświecano mnie w kwestiach, o jakich nie miałam najmniejszego pojęcia i w takich, o których mam sporą wiedzę. Nie dalej jak półtora tygodnia temu, Stefan Ahnhem tłumaczył mi na czym polega fenomen muzeum sztuki nowoczesnej, leżącego kilkaset metrów od mojego domu, odwiedzanego przeze mnie regularnie. Nie poczułam się tym dotknięta. W przypadku "Behawiorysty" było zgoła inaczej. Jeszcze większym zgrzytem było stwierdzenie, że studia prawnicze to jedna z najtrudniejszych dróg edukacji. Znam wielu doktorantów w dziedzinie fizyki na międzynarodowych uczelniach, absolwentów farmacji, medycyny, kierunków politechnicznych, a także trudnych studiów humanistycznych. Żaden z nich nie odważyłby się powiedzieć, a co dopiero napisać, że jego studia należą do najtrudniejszych. Widocznie trzeba być zadufanym w sobie absolwentem prawa, żeby człowiekowi mogło coś takiego przejść przez gardło (czy klawiaturę).
Problematyczni są również bohaterowie. O ile na początku ich konstrukcja wydaje się dobra, ale z biegiem akcji po prostu się sypie. Ma być ciekawie, a zamiast tego jedna z postaci łamie swoje zasady, jakby nic dla niej nie znaczyły, a złoczyńca odsłania się, dewaluując obraz ponoć niesamowitej inteligencji. I choć zdaję sobie sprawę z tego, że mamy do czynienia z ewolucją postaci i ich kontaktem z warunkami ekstremalnymi, wydaje mi się, że tak natychmiastowe odejście bohaterów od głównych cech ich charakterów, jest nienaturalne. Mam także wrażenie, że, powieści dobrze się słucha do momentu kilkuletniego przeskoku czasowego. Wtedy akcja zwalnia i dzieje się, jakby, za plecami czytelnika. Choć jest to fabularnie uzasadnione, uważam, że tego rodzaju książka powinna non stop wbijać mnie w krzesło i odebranie mi tej możliwości uznaje za znaczne niedociągnięcie.
Pozostaje kwestia lektora - Jacek Rozenek na pewno spisał się lepiej niż podczas mojego ostatniego spotkania z czytanymi przez niego książkami (nieszczęsny Harlan Coben), ale nadal nie jest idealnie. Mam wrażenie, że główny bohater powieści Mroza daje lektorowi specyficzne możliwości interpretacyjne, które nie zostały wykorzystane. "Behawiorysta" przedstawiony przez Rozenka był przeciętny, a wiem, że tego aktora stać na więcej. I zawsze pozostanie mi niedosyt, że tej książki Remigiusza Mroza, w przeciwieństwie do wielu poprzednich, nie czytało moje bożyszcze w świecie lektorów audiobooków - Krzysztof Gosztyła.
Podsumowując, jeśli nie czujecie się źle, kiedy ktoś tłumaczy Wam coś "jak krowie na rowie", przeczytajcie "Behawiorystę". Jeśli natomiast, tak jak ja, nie lubicie być traktowani z góry, chwyćcie za inną książkę, ponieważ ta, nawet jak na standardy prozy gatunkowej, do najlepszych nie należy. W posłowiu autor pisał, że chciał skasować tę powieść. Chyba bardziej z powodów moralnych niż estetycznych, Mróz stał się jednak komercyjną maszynką do hurtowego pisania książek. Wiadomo było, że nowy thriller czy też kryminał sygnowany jego nazwiskiem się sprzeda. Dlatego też możemy zapoznać się z "Behawiorystą", mimo że daleko mu do poczucia humoru zawartego w cyklu o Joannie Chyłce, czy do zwrotów akcji z trylogii o komisarzu Forście. Mróz mógłby lepiej, wystarczy zwolnić. I tego mu życzę. A co do "Behawiorysty" - to i tak jedna z najlepiej sprzedających się książek w ostatnim czasie. Czy ja jedna mogę z tym walczyć?

16 komentarzy:

  1. Zacznę od tego, że nigdy nie słuchałam audiobooka :p
    A teraz do rzeczy. Mam tę książkę w planach. Mimo tego, że jak piszesz, mogę poczuć się traktowana z góry (ale nawet nie wiem o co chodzi z tym wagonikiem, więc w moim przypadku może to być uzasadnione niejako;))
    Jeśli 2/3 książki jest wciągające, mi to wystarczy. Resztę doczytam choćby z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do słuchania audiobooka, na początku wydaje się dziwne, ale jeśli ktoś, tak jak ja, jest ślepy jak kret i do tego klasyfikuje się jako słuchowiec, to całkiem dobre rozwiązanie. Przynajmniej oczy odpoczywają :)
      A wracając do "Behawiorysty" - to książka oparta na naprawdę fajnym pomyśle i mam wrażenie, że gdyby był trochę lepiej przemyślany czy dopracowany, bardzo dobrze by się jej słuchało/ją czytało. Jednak najlepiej przekonać się samemu :)

      Usuń
  2. Jestem w trakcie czytania tej książki i jest to moja pierwsza powieść Mroza. Przeczytałam dosłownie może trzy pierwsze rozdziały i póki co mi się podoba, ale wiadomo, że będę mogła się wypowiedzieć dopiero po skończeniu lektury. Jednak dobrze, że przeczytałam twoją recenzję, ponieważ da mi to świeże spojrzenie na historię. Ogólnie jestem wielką fanką kryminałów i thrillerów, w swoim życiu przeczytałam ich dużo i dość ciężko jest mnie zaskoczyć pomysłem, jednak póki co jestem zaintrygowana fabułą. Zobaczymy, jak to się wszystko skończy. Cieplutko pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję, fabuła intryguje. I choć uważam, że "Behawiorysta" to powieść, która nie prezentuje wszystkich umiejętności autora (szczególnie w dziedzinie poczucia humoru), sama idea jest całkiem niezła. Chętnie za jakiś czas przeczytam, jakie są Twoje wrażenia z lektury :)

      Usuń
  3. Mroza nie czytałam i, na razie, czytać nie będę. Z tego prostego powodu, że jest zbyt popularny i wydaje stanowczo za dużo książek. Pisanie na akord się nie sprawdza, więc nie jestem ciepło nastawiona do jego twórczości.
    Ale za to cieszy mnie niezmiernie, że wytknęłaś mu błędy. Najbardziej cenię recenzentów, którzy nie boją się pisać co im się nie podoba :) A krytykowanie Mroza to fenomen, z którym się do tej pory nie spotkałam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozostaje mi dziękować :) Staram się mówić o książkach to, co myślę, w końcu pisarze sami wystawiają się na ocenę innych. Kiedy zdarzało mi się pisać coś bardziej fabularnego niż recenzje byłam wdzięczna każdemu, kto miał odwagę wytknąć mi błędy. Nawet jeśli po dwóch godzinach konstruktywnych połajań słyszałam "A teraz pani Kasiu powinienem pani przez kolejne dwie godziny opowiadać o dobrych stronach tego dramatu, ale niestety, nie mamy już czasu" :)
      A co do Mroza - to fenomen, nie mi oceniać czy się wypali, czy nie. Choć mam wrażenie, że nawet za kilka lat, jeśli polski kryminał będzie się rozwijał z taką prędkością jak niegdyś skandynawski, jedna jego seria, ta o prawniczce Joannie Chyłce, ma dużą szansę na utrzymanie popularności.

      Usuń
  4. King pierwszą książkę napisał w 10 dni. :) Jakkolwiek to King – ja przy nim to mniej więcej jak fiat 126p przy najnowszym ferrari. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, nawet King miewał swoje lepsze i gorsze książki. Jego szczęście, że napisał ich tyle, że te poniżej średniej zauważane są tylko przez wiernych fanów ;) A podążając za metaforą, choć "Behawiorysta" jest dla mnie niczym "Colorado Kid" to seria o Chyłce pozostanie moją "Misery" :)

      Usuń
  5. Jeszcze nie czytałam żadnej książki autora, przymierzam się, ale zawsze coś odciągnie moją uwagę. Ciekawa jestem moich wrażeń po zapoznaniu się z nimi, RM ma bardzo wielu zwolenników, ale i też czytałam już mniej zachwycające recenzje jego książek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli jeszcze nie zaczęłaś swojej przygody z Mrozem, na początek polecam "Kasację" - to pierwszy tom cyklu o Joannie Chyłce :) Bardzo specyficzna z niej persona, ale potrafi naprawdę rozbawić.
      A co do ogółu twórczości autora - raz bywa lepiej, raz gorzej... Przypuszczam, że ten, kto na początku dobrze trafi, przywiązuje się do książek tego pisarza. Wtedy łatwiej lubić wszystko :)

      Usuń
  6. W swoim marnym czytelniczym żywocie przeczytałam tylko jedną książkę Mroza, a była to książka "W cieniu prawa". Na tę chwilę stronie od twórczości autora, ponieważ jest go dla mnie za dużo. Muszę Ci pogratulować takiej otwartości! Dawno nie czytałam takiej recenzji w stosunku do książki Mroza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) "W cieniu prawa" nie czytałam i nie wiem, jak ta książka wypada na tle twórczości autora. A nie zapoznałam się z tą pozycją, bo książek Mroza jest tak wiele, że nie na wszystkie starczy czasu :)

      Usuń
  7. Jestem bardzo ciekawa tej książki i mam ją w planach, ponieważ uwielbiam kryminały i thrillery. Tego autora znam przede wszystkim z serii o Chyłce i bardzo zadziwia mnie szybkość z jaką wydaje swoje książki, coś niewyobrażalnego, że w tak krótkim czasie można wydać tyle powieści ;)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już pisałam, moim zdaniem, niestety, "Behawiorysta" do serii o Chyłce się nie umywa. Ale chętnie zapoznam się z Twoją opinią na temat tej książki. Może nie dla każdego jest ona spadkiem jakości :)

      Usuń
  8. Niestety jeszcze nie czytałam żadnej książki Mroza. Nie wiem kiedy znajdę czas by je nadrobić. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest ich tyle, że trudno znaleźć na nie czas :) Ale polecam serię o Joannie Chyłce :)

      Usuń