wtorek, 24 stycznia 2017

O różnych obliczach upokorzeń - "Hańba" Johna Maxwella Coetzee

J.M.Coetzee, "Hańba", tłumaczenie M.Kłobukowski, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 2001.

Po dłuższej przerwie wracam do nadrabiania noblistów. Coetzee otrzymał tę nagrodę w 2003 roku, czyli w czasach, kiedy bliżej mi było do "Harry'ego Pottera" niż do ambitnej literatury światowej. Dlatego przyznaję, że na listę pisarzy, których należy poznać, wpisałam go dopiero pod koniec zeszłego roku. To był dobry wybór. Napisana w 1999 roku "Hańba" nagrodzona została również Nagrodą Bookera. I muszę przyznać, że na to zasłużyła.
"Hańba" opowiada o losach Davida Luriego, zafascynowanego twórczością Wordswortha i Byrona profesora uniwersyteckiego z Kapsztadu. Sfrustrowany, zagubiony i samotny wykładowca wdaje się w osobliwy romans ze swoją studentką. Kiedy wieść o tej relacji trafia zarówno do władz uczelni jak i do prasy, Lurie traci pracę i możliwość powrotu na jakikolwiek uniwersytet. Przeprowadza się na wieś, do swojej córki - Lucy, która jest lesbijką i samotnie prowadzi niewielką farmę. Jednak nawet tam nie może znaleźć spokoju. Ze względu na urazy z czasów apartheidu społeczności białych i czarnych nie potrafi się dogadać. Lurie i Lucy zostają napadnięci we własnym domu, a dziewczyna pada ofiarą gwałtu. Po tym incydencie oboje muszą odnaleźć się w świecie, w którym oprawcy mogą być ich sąsiadami.
Trudno w kilku słowach opowiedzieć o książce, która przedstawia świat w tak wielu wymiarach. Szczególnie bez dokładnej znajomości tła społeczno-historycznego. Jednak "Hańba" jest powieścią na tyle uniwersalną, iż nawet czytelnikowi niezaznajomionemu z dziejami RPA, oferuje dużą porcję literatury na najwyższym poziomie. "Hańba" porusza bardzo wiele tematów i zręcznie je ze sobą łączy: kryzys wieku średniego, relacje rodzinne, konsekwencje drobnych miłostek, uleganie instynktom, życie w świecie po apartheidzie, zakłamanie, samotność, poświęcenie, ochrona zwierząt i okrucieństwo wobec nich, bieda, humanitaryzm... Mogłabym jeszcze długo wymieniać. Zaskakujące jest to, że część z tych zagadnień podjęto jakoś mimochodem lub przy użyciu niedopowiedzeń. Jakby autor specjalnie unikał zakazanych słów. Nie stroni jednak od trudnych ocen i opisów okrucieństwa. I robi to w doskonałym, acz prostym stylu. W "Hańbie" nie znajdziemy kwiecistego języka i barwnych porównań. Wydarzenia i emocje podane są nam w postaci zwięzłych, obrazowych i precyzyjnych zdań, które wywierają na czytelniku bardzo dobre wrażenie i nie pozwalają się oderwać. Kiedy Lurie siedzi zamknięty w łazience i nie wie, co dzieje się z jego córką, cierpimy razem z nim. Tak samo, jak wraz z głównym bohaterem, mamy ochotę rzucić się na skromną studentkę, nieświadomą uczuć, które wywołuje.. Najciekawsza w książce jest jednak tytułowa hańba i jej przeróżne wymiary. Hańbą jest bowiem okryty profesor, uwodzący własną podopieczną - wykorzystał jej uległość i zależność, a świat dowiedział się o wszystkim. Musi za to zapłacić. Ten sam rodzaj niesławy towarzyszy jego córce po brutalnym zgwałceniu przez mężczyzn, którzy napadli jej dom i zabrali wszystko, co miało jakąkolwiek wartość. Mimo że ofiara nie zgłasza najgorszego policji, jej pohańbienie i tak wyjdzie na jaw i to w postaci dziecka. Jednak czy te dwie hańby mają ze sobą cokolwiek wspólnego? Czy można przyrównywać coś, czemu winni jesteśmy sobie sami do ataku na niewinną, spokojną dziewczynę, której jedynym przewinieniem jest nieprzystający do okolicy kolor skóry i brak męża, mogącego sprawować nad nią pieczę? Hańba, jej źródła i wymowność to problemy, o których można mówić godzinami. Książka Coetzeego jest doskonałą podwaliną do takiej dyskusji.
O "Hańbie" mogłabym jeszcze pisać i pisać, i pisać. Mam wrażenie, że dogłębna analiza tej powieści starczyłaby na całkiem długą magisterkę. Widocznie Nobli i Bookerów nie rozdają za nic. A tak na serio - dawno nie spotkałam książki, która poruszałaby w dojrzały sposób taką ilość ważnych tematów, będąc jednocześnie dziełem czytanym z czystą przyjemnością. Mogę polecić ją wszystkim, a przynajmniej tym lubującym się w literaturze zmuszającej do refleksji i uczącej nas sztuki życia poprzez nie do końca pozytywne przykłady. To powieść, którą naprawdę warto znać!

8 komentarzy:

  1. Czytałam jedna książkę która poruszała temat apartheidu, i byłam bardzo zadowolona z lektury. Dlatego po książkę noblisty o podobnym temacie sięgnę z przyjemnością, chociaż biorąc pod uwagę tematykę nie jest to może najodpowiedniejsze słowo, ale wiesz, co nam na myśli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta książka opowiada raczej o czasach po apartheidzie i tym, jak zmiany polityczne i wcześniejsze urazy wpływają na późniejsze stosunki międzyludzkie. A sięgnąć po tę powieść naprawdę warto :)

      Usuń
  2. Jak tylko zobaczyłam, że zrecenzowałaś "Hańbę", wiedziałam, że ocena będzie pozytywna :) To była moja pierwsza świadoma powieść Coetzeego (wcześniej przeczytałam książkę, której tytułu nawet nie pamiętam) i pozostaje chyba ulubioną. Specyficzny to pisarz. Jego styl jest prosty, zwięzły, jak sama zauważyłaś, a przy tym jakby przepełniony emocjami. Czytając Coetzeego wiem, że nie marnotrawię czasu, bo te książki ze mną zostają, nawet gdy fabuła zaczyna zacierać się w pamięci. Mam nadzieję, że będziesz dalej poznawać jego twórczość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Hańbę" przeczytałam dlatego, że mi ją poleciłaś. Dziękuję, jak widać książka bardzo mi się podobała :) Na pewno sięgnę po więcej. Styl Coetzeego jest tym, czego szukam w literaturze: niby prosty i zwięzły, ale w tych słowach znajduje się głębia. Po prostu fenomen :)

      Usuń
    2. Polecanie ludziom książek jest piętnem, z którym jak na razie sobie nie radzę - zawsze mam ogromnego stresa, że coś się komuś nie spodoba, chociaż ja tak wychwalałam. Dlatego tym bardziej cieszę się, że polecona "Hańba" przypadła Ci do gustu :) Jeśli planujesz więcej Coetzeego, to polecam (znowu!) "Życie i czasy Michaela K." :)

      Usuń
  3. Nie znam tej ksiazki, jednak po Twojej recenzji widzę, że porusza bardzo trudne tematy więc za pewne też wywołuje dość specyficzne, niekiedy cięzkie emocje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ten rodzaj literatury, która trafia do czytelnika, zmusza do myślenia. Lektura nie zawsze jest przyjemna, ale mam wrażenie, że właśnie po to powstają powieści - aby nauczyć nas, że nie wszystko w życiu jest łatwe i czasami trzeba sobie radzić z najgorszym.

      Usuń