poniedziałek, 8 maja 2017

Ciekawa książka osadzona w nieciekawych czasach, czyli "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" Kuby Wojtaszczyka.

K.Wojtaszczyk, "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?", Wydawnictwo Akurat, 2017.

Do tej pory znałam Kubę Wojtaszczyka jako autora powieści hipsterskich. Przyznam otwarcie - podobał mi się ten styl. Pisarz tworzył książki, które w słodko-gorzki i ironiczny sposób pokazywały rzeczy mi bliskie. Kiedy jednak dowiedziałam się, że kolejna powieść Wojtaszczyka: "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica" opowiada o czasach powojennych, miałam wątpliwości. Przyznaję bez bicia - II wojna światowa i okres tuż po niej to wydarzenia, których w literaturze unikam jak ognia. Mimo tego, dałam Wojtaszczykowi szansę. I nie żałuję!
Rok 1945. Niby wojna się już skończyła, ale zawierucha przez nią wywołana wciąż trwa. Do wędrownego cyrku dołącza menażeria przedziwnych postaci, Fela, ofiara sowieckich żołdaków szukających rozrywki, szuka ratunku, zostając wróżką. Żyd Moryc zostaje sprzedany przez swoją wojenną wybawicielkę jako ostatni Żyd w Polsce. Jest jeszcze karzeł Szczepan - dawny członek kabaretu Hitlera, kobieta-guma, ukrywający się jako niemowa Volksdeutsch, polski nazista oraz szef cyrku, który wydaje się być najbardziej tajemniczy z wszystkich. Nie łączy ich nic, poza chęcią przeżycia w trudnych czasach. Cyrkowcy mają jednak wojenne rany i spaczenia. Niekoniecznie widoczne, ale zawsze bardzo bolesne.
Co może wyjść z zestawienia kilku nieprzystających do świata postaci w wyjątkowych okolicznościach? Albo bałagan, albo majstersztyk. Książce Wojtaszczyka bliżej do tego drugiego. Postaci, zarysowane poprzez traumy, zbierają się w cyrku, substytucie Arki Noego. Jest to jednak jedynie niepełnoprawna imitacja boskiego ratunku. Dyrektorowi cyrku nie chodzi przecież o odratowanie garstki wojennych niedobitków, ale o czysty zysk. Wojtaszczyk pokazuje nam bezmiar okrucieństwa ludzkiej natury w warunkach konfliktu. Bowiem data podpisania traktatów pokojowych nie jest jednoznaczną granicą dla nastania pokoju. Walka o przetrwanie nadal trwa, tylko wróg jest bardziej nieprzewidywalny, bo ukryty. Może być nim każdy i to z różnych powodów. Jedni walczą o byt, inni nie potrafią wyzbyć się dawnych przyzwyczajeń i ideologicznych pobudek. Dlatego też cyrk daje jedynie ułudę bezpieczeństwa. Owszem, zaspokaja najbardziej podstawowe potrzeby jak wyżywienie i dach nad głową, ale nie zapewnia poczucia bezpieczeństwa. Jego członkowie skrywają swoje tajemnice i, dla chęci przetrwania, potrafią wiele poświęcić. Moryc staje się atrakcją przyozdobioną tabliczką, daje się zdegradować do miana zwierzęcia w klatce. Staje się symbolem przedłużenia żydowskiej traumy i wszędzie, gdziekolwiek się pojawi, czuje się jak kukułcze jajo. Fela, pozbawiona samodzielności poprzez utratę wzroku, pracuje ponad siły i stara się być kimś, kim nie jest, byle by tylko mieć gdzie żyć i co jeść. Natomiast Cassiel udaje niemowę, aby nikt nie usłyszał jego niemieckiego akcentu, który może być dla niego wyrokiem śmierci. Jednakże każde poświęcenie rodzi frustrację, a ona doprowadza do próby realizowania niebezpiecznych celów.
Świat przedstawiony przez Wojtaszczyka jest niezwykle brutalny. Sowieci polują na Polaków, Polacy na niemieckich niedobitków. Większość pragnie za pomocą przemocy wyzbyć się własnego, wewnętrznego bólu, dokonać odwetu za krzywdy. W świecie po wojennej zawierusze nikogo nie wzruszają egzekucje i napiętnowanie. Widać to w języku. Wojtaszczyk obrazowe, brutalne sceny składa w całość z ironicznymi dialogami. To groteskowe połączenie, choć czasami zgrzyta, pozwala spojrzeć na przedstawione w powieści wydarzenia z dystansem. Spojrzenie to sprawia jednak, że dostrzegamy największa wadę "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" - ulotność konkluzji. Otóż mamy postaci, mamy świat przedstawiony, wszystko jest ze sobą lepiej lub gorzej połączone i pozwala wyciągnąć naprawdę ciekawe wnioski. Jednak jednoznaczne wyartykułowanie przesłania zawartego w finale, sprawia pewne trudności i wymaga dłuższego zastanowienia. 
"Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?" to ciekawa powieść osadzona w nieciekawych czasach. Wojtaszczyk pozwala nam poznać historię ludzi, którzy z różnych powodów nie mogą odnaleźć swojego miejsca, powstrzymując się jednocześnie od sądów nad nimi. Przedstawia nam jednak motywację większości z nich, uświadamiając, do czego zdolny jest człowiek w obliczu kryzysu. Z tego i z wielu innych wymienionych tu powodów warto przeczytać "Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?". Może nie jest to lektura najlżejsza, ale na pewno dobra!

12 komentarzy:

  1. Niewątpliwie książka może być ciekawa. Myślę, że kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite zbiorowisko dramatów w tym wędrownym cyrku. Na pewno ciężka lektura, ale warta przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, powieść jest ciężka i brutalna, ale taki zbiór dramatów to chyba cecha epoki, w której osadzeni zostali bohaterowie. Mimo tego, naprawdę warto przeczytać :)

      Usuń
  3. Faktycznie lektura do lekkich z pewnością nie należy, aczkolwiek chyba pobudza dużo refleksji. Już sam tytuł jest intrygujący i wejście w to pytanie otwiera drogę do wielu przemyśleń.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł rzeczywiście jest zagadkowy, ale zapewniam, że jego pochodzenie zostaje wyjaśnione w książce :) A całość zmusza do wielu przemyśleń, ale chyba o to chodzi w czytaniu, aby dać się poruszyć i rozszerzyć myślowe horyzonty :)

      Usuń
  4. Ja bardzo lubię te książki, których akcja skupia się na okresie II wojny światowej i czasach po, kiedy nic nie było stabilne. Tytuł tej książki intryguje bardzo, bardzo mocno, tak samo jak o bohaterowie stworzeni przez pana Jakuba. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam za sympatię do tego okresu - jest ona kolejnym powodem, żeby przeczytać książkę. Polecam!

      Usuń
  5. Książka wydaje się być inna niż większość związanych z wojną. Zapowiada się ciekawie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, jest inna. Zdaje się w sobie mieć więcej dystansu. Przypuszczam, że jest tak, ponieważ autor urodził się w 1986 roku i wojnę może znać jedynie z książek i cudzych relacji. Jednak to kolejny powód, żeby zajrzeć do tej powieści :)

      Usuń
  6. Niee miałam jeszcze okazji zetknąć się z twórczością autora, lecz po lekturze Twojej recenzji, nie mam wątpliwości, że pomimo głuchego, drążącego głębokim zamyśleniem echa, jakie pozostawi w nas książka Wojtaszczyka, jest to lektura wartościowa.Przede wszystkim zaintrygowała mnie grupa bohaterów - odszczepieńców, bezsilnych, walczących o przetrwanie, wyszarpujących sobie wzajemnie zaufanie... Wspaniale i trafnie określiłaś labilność pokoju i ułudę bezpieczeństwa w czasach pozornie spokojnych, stygnących już po wieloletnim konflikcie, a wykorzystany przez autora dysonans między dosadnością pełnych przemocy, uderzających deskrypcji z ironicznymi, może nieco drapieżnymi dialogami wytwarza niezbędną nam, czytelnikom, przestrzeń, separując na tyle, byśmy mogli wesprzeć na czymś swe myśli...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Menażeria bohaterów, którą prezentuje nam Wojtaszczyk jest niezwykle interesującą zarówno z powodu ich przeszłości, jak i relacji, jakie usiłują nawiązać. Naprawdę warto bliżej poznać tego pisarza :)

      Usuń