czwartek, 25 maja 2017

Ironiczna opowieść o zanikaniu zasad, czyli "Balladyny i romanse" Ignacego Karpowicza

I.Karpowicz, "Balladyny i romanse", Wydawnictwo Literackie, 2010.

Co by się stało, gdyby bogowie musieli zstąpić na Ziemię? I to wszyscy bogowie, jacy kiedykolwiek pojawili się wśród ludzkich wierzeń. Łącznie z Elvisem i innymi bożyszczami tłumów. Jeśli chcecie się przekonać, jak mogłoby wyglądać takie zstąpienie i jak może ono wpłynąć na życie zwykłych śmiertelników, zajrzyjcie do "Balladyn i romansów" Ignacego Karpowicza. Pisarz dostał za tę książkę Paszport Polityki, co samo w sobie jest całkiem niezłą rekomendacją.
Karpowicz w swojej powieści opisuje dwa światy - Warszawę z punktu widzenia kilku luźno związanych ze sobą mieszkańców oraz rodzaj niebios, zamieszkanych przez wszystkie możliwe bóstwa i bożyszcza. Życie tych w tych dwóch przestrzeniach z dnia na dzień zaczyna się przeplatać. Zwykłe, nudne żywoty zmieniają się nieoczekiwanie, zasady się zacierają, a kiedy bogowie schodzą na Ziemię, Warszawa, jaką znamy, zamienia się w nieprzewidywalny rollercoaster wydarzeń.
"Balladyny i romanse" mają tak rozległą fabułę, że trudno ująć ją w krótkim opisie. Licznych bohaterów łączy jednak jedno - ich losy zostały opisane w sposób ironiczny, zmieniający powieść w tragikomiczną farsę. Jednak niczego jej to nie ujmuje. "Balladyny i romanse" to majstersztyk, dekonstruujący świat naszych wierzeń i moralności. Bowiem od samego początku mamy do czynienia z bohaterami, którzy nie do końca przestrzegają zasad ogólnie pojętej przyzwoitości. Stara panna i dziewica wplątuje się w dziwną, podszytą zauroczeniem, sytuację w nastoletnim dresiarzem. Jej bratanica, studentka oddaje się przygodom seksualnym z udziałem nieletnich. A pewien wykładowca akademicki na czas nieobecności żony zamyka się w mieszkaniu, gdzie głównie pije piwo i oddaje się masturbacji. O tempora, o mores! Co się dzieje z tymi ludźmi? Zapewniam, że po zejściu na Ziemię bogów, będzie jeszcze gorzej. Karpowicz raczy nas historią o upadku moralności. O tym, że impuls doprowadza nas do przekraczania własnych granic. Nie jest to jednak krytyka. Owszem, autor wbija nam szpilę, ale zauważa, że konsekwencje zdarzeń, nie są jednoznacznie negatywne. Drugą kwestią są wierzenia. Do świata bogów trafiają bowiem wszyscy ci, których czciła ludzkość. Dlatego też, oprócz bóstw wszelkich religii, możemy tam znaleźć postaci z książek (głównie lektur szkolnych i klasyków), a także wszelkiego rodzaju artystów i celebrytów. Jednak na dobrą sprawę każdy z nich jest cały czas w jakiś sposób połączony z Ziemią. Część, jak Balladyna, marzy o śmiertelności, inni, jak Jezus, są z ludzkim światem niezwykle związani ze względu na aktywność wyznawców, a jeszcze inni rozkręcili wśród ludzi interes, jak Nike, produkująca odzież i obuwie sportowe sygnowane swoim imieniem. Początkowo Ziemia jest dla bogów igraszką. Zejście na nią, próbą odnalezienia sensu i człowieczeństwa. Kiedy jednak stają przed wyborem albo Ziemia albo nieboskłon, bez możliwości powrotu, zaskakująca ich ilość wybiera śmiertelne życie. Niebo stworzone przez Karpowicza wiele mówi o naszej religijności. O tym, że kult nie dotyczy tylko tych, których mamy na myśli, wpisując coś w rubrykę "wyznanie". A modlitwy są dziś rzadsze niż kult podrzędnych gwiazdek. W końcu do takiego nieba dostałby się nawet podrzędny discopolowiec. "Balladyny i romanse" mówią też coś nieco o Polsce - kraju z promocji. W końcu nikt by tutaj nie przyjechał, gdyby było go stać na coś innego. Bowiem dla bogów Polska to szczyt zaściankowości i zacofania. Właśnie dlatego są tak zaskoczeni, kiedy w katolickim kraju spotykają ludzi, łamiących zasady moralne z niezwykłą wręcz łatwością.
Karpowicz napisał bardzo dobrą powieść, słusznie wychwalaną i nagradzaną. Cieszę się, że udało mi się ją nadrobić. Ta przepełniona specyficznym humorem lektura całkowicie trafiła w mój gust. I, choć może jest odrobinę kontrowersyjna, ostre sądy łagodzi intelektualnymi smaczkami. Naprawdę warto ją przeczytać.

4 komentarze:

  1. Książka zapowiada się smakowicie. Moralność to temat trudny, bo dla każdego może oznaczać coś nieco innego.Jestem ciekawa, jak Karpowicz zmierzył się z tym konceptem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karpowicz, jak to Karpowicz, rozbuchał go do granicy absurdu i dał nam sporo miejsca na własne przemyślenia. I chociażby dlatego, warto przeczytać tę książkę :)

      Usuń
  2. Ta pozycja czytelnicza jeszcze u mnie do nadrobienia, ciekawe czy i w mój gust trafi. :) Skoro polecasz, to postaram się przyspieszyć spotkanie z nią. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karpowicz jest dość specyficzny, albo się go kocha, albo nienawidzi. Jak dla mnie to perełka, dlatego mam nadzieję, że Tobie też przypadnie do gustu :)

      Usuń