O.Pamuk, Śnieg, tłumaczenie A.Polat, Wydawnictwo Literackie, 2006.
"Śnieg" Orhana Pamuka to dla mnie nie tylko pierwsze spotkanie z tureckim noblistą, ale również jedna z nielicznych powieści z Bliskiego Wschodu, jakie miałam okazję czytać. A jako że do tej pory moja znajomość literatury z tamtego regionu ograniczała się jedynie do powieści izraelskich, "Śnieg" by dla mnie całkowitą nowością. Kiedy rozpoczynałam lekturę, jakiś głosik z tyłu głowy podpowiadał mi, że będę miała szansę na to, aby wykpić ten patriarchalny, chory świat, który nie może podporządkować się normom zachodu. Teraz już wiem, że to nie takie proste.
Powieść opowiada o Ka, poecie, który wiele lat wcześniej pod pretekstem represji politycznych wyemigrował do Niemiec, i po latach wraca do Turcji na pogrzeb matki. Postanawia pojechać do niedużego miasta Kars we wschodniej części kraju po to, aby zdobyć miłość niegdyś podziwianej kobiety. Zobowiązuje się również do napisania dwóch artykułów do ogólnokrajowej gazety. Jednego na temat samobójstw młodych dziewcząt, protestujących przeciwko konieczności zdejmowania chust na terenie szkoły i drugiego o wyborze nowego burmistrza. Wszystkim tym wydarzeniom towarzyszy śnieg, który zasypuje wszystkie drogi dojazdowe i odcina Kars od świata. Ka, zupełnie dla niego niespodziewanie i poniekąd przypadkiem, trafia w sam środek konfliktów religijno-politycznych, mikrorewolucji i machiny inwigilacyjnej. I właśnie tam, w Karsie, pomiędzy studentami, religijnymi fanatykami, przywódcami politycznymi, terrorystami i nacjonalistycznymi Kurdami, stara się odnaleźć dawno zagubione natchnienie.
Gdybym chciała nagiąć powieść Pamuka do wspomnianej wcześniej tezy, pewnie by mi się to udało. Mogłabym zacząć od tego, że w "Śniegu" pośród dziesiątek bohaterów tak naprawdę pojawiają się tylko cztery postacie kobiece. I każda z nich postrzegana jest przez pryzmat urody, poświęcenia dla religii lub jej odrzucenia, a przede wszystkim w kontekście mężczyzn, do których należy: ojców, mężów i kochanków. Mogłabym pokazać stosunek patriarchalnego świata do kobiet wschodniego świata. Weźmy chociażby taki cytat:
Ale to właśnie historie o samobójczyniach miały go nawiedzać do końca życia. I wcale nie uderzyła go w nich bieda, bezradność, brak wrażliwości na cudze cierpienie. Nie zszokowały go wieści o tym, że dziewczęta były bite. Nie przejął się, że były nieludzko traktowane przez swoich ojców, którzy nie pozwalali im nawet wyściubić nosa z domu. Nie zaskoczyły go też zazdrość mężów ani bezustanny brak pieniędzy. Tym, co przeraziło Ka najbardziej, był sposób, w jaki dziewczęta odbierały sobie życie: nagle bez ostrzeżenia, bez komentarza, w czasie zwykłych codziennych obowiązków.1)
I nie mam zamiaru twierdzić, że sytuacja kobiet w świecie muzułmańskim nie jest straszna. Przypuszczalnie jest jeszcze gorsza. Wystarczy zwrócić uwagę na wypowiedzi młodzieńców, uczących się w szkole koranicznej, opowiadających o wyidealizowanych ich oczami młodych kobietach, z którymi nigdy nie zamienili nawet słowa. Twierdzą na przykład, że religijna dziewczyna nie może oglądać serialu z całą rodziną, skoro w tym samym czasie może poświęcać się pracy lub modlitwie. Jednak tragiczna sytuacja kobiet nie jest tematem tej książki. Nawet nie wiem, czy autor w pełni zauważał, że to, co przedstawia tak bardzo odbiega od pożądanej, zachodniej wizji świata. A sam twierdził, że pisze z pozycji stambulskiego inteligenta, który z ortodoksyjną odmianą religii nie ma nic wspólnego.
Problemem Ka, jak i wszystkich innych bohaterów książki jest uwikłanie religijno-polityczno-etniczne wszystkich wydarzeń. Mam świadomość tego, że obecna sytuacja polityczna w Turcji daleko różni się od tej, która panowała w tym kraju na przełomie wieku XX i XXI, kiedy powstawała powieść Pamuka. Jednak owo uwikłanie chyba nigdy się nie skończy. Zwykły dialog staje się niemożliwy, ponieważ każda z grup najpierw wyrzuca winy innej, a następnie unosi się dumą. Nawet jeśli część mieszkańców chce dążyć do europejskich standardów, uświadamiają oni sobie, że w innych krajach (jako przykład podają Niemcy), są traktowani, jako ludzie drugiej kategorii. Druga część stwierdza, że nie chce być częścią Europy, ponieważ to całkowicie wyzuwa człowieka z jego kultury i religii. Nikt nie ma dobrej odpowiedzi i nie chce iść na kompromisy. Do tego trzeba dołożyć szerzący się terror i fakt, że tamtej część świata podjęcie nieodpowiedniej lub krzywdzącej dla którejś z grup decyzji, może skończyć się śmiercią. Jedni mężczyźni oburzają się na drugich, a tylko najsilniejszym kobietom udaje się dojść do głosu. I pada tam zdanie, które może nam pomóc zrozumieć sytuację muzułmańskich kobiet w Europie, trwających w tradycji okrywania głów, mimo że udało im wyzwolić z innych religijnych nakazów. Jedna z bohaterek zwraca uwagę na to, że kobiecie, której od dziecka wmawiano, że odkrywanie włosów jest czymś złym, grzesznym, wstydliwym, trudno z dnia na dzień zrzucić zasłonę. Ortodoksyjności trzeba wyzbywać się od dziecka. Jest duża szansa na to, że córki kobiet, które dzisiaj noszą hidżab, w następnym pokoleniu będą dumnie odsłaniać włosy. Tak jak kiedyś w córki chrześcijanek, noszących wyłącznie spódnice za kolana, zaczęły nosić minispódniczki.
Ciekawa w powieści Pamuka jest również forma. Narrator i czytelnik nie przeżywają wszystkich wydarzeń razem z Ka, lecz podążają jego śladami po kilku latach od opisanych w książce wydarzeń. Dzięki temu, patrzymy na historię poety, od pewnego momentu wiedząc, jak się ona skończy. Ze skrawków cudzych wspomnień i zapisków głównego bohatera, staramy się stworzyć pełen obraz wydarzeń, które miały miejsce tamtej zimy w Karsie. Co wcale nie jest takie proste, jak może się wydawać, ponieważ poeta nie wszystko zapisał w swoim notatniku, a część jego czynów nie jest do końca znana.
"Śnieg" Orhana Pamuka to jedna z lepszych powieści, jakie ostatnio przeczytałam. Może właśnie dlatego, że uświadamia europejskiemu czytelnikowi, że tak naprawdę niewiele wie o świecie ludzi, których ocenia. Oczywiście, zdążyłam napisać jedynie o wyrywku z ponad pięciuset stron naprawdę dobrej książki. "Śnieg" to nie tylko historia polityczna, ale także opowieść o miłości i samotnym człowieku bez ojczyzny, który nigdzie nie może znaleźć swojego miejsca i nigdzie nie należy. To także powieść o mikroświecie, przedstawiającym czytelnikom powiązania i konflikty, istniejące również w skali makro. Gorąco polecam tym, którzy nie lubią zamykać się we własnej, dobrze znanej, enklawie.
1) O. Pamuk, Śnieg, Wydawnictwo Literackie 2006, str. 20.
Wyciągnęłaś na światło dzienne jedno z moich literackich zaniedbań, bo do Pamuka przymierzam się od dawna, a jednak, pomimo że miałam już okazję wybrać jego książkę, nadal tego nie zrobiłam. Lubię poznawanie obcych kultur właśnie za pomocą literatury - czasem może ona powiedzieć więcej, niż niejeden program w telewizji. Choć wiadomo, że dochodzi do tego wyobraźnia pisarza, którą trzeba odsiać od reszty. Myślę, że ta historia mogłaby mi się spodobać :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że właśnie za pomocą literatury najłatwiej poznać obce kultury. Bo może i wyobraźnia pisarza nakłada na świat specyficzne filtry, ale opisuje on świat, który doskonale zna, rzeczywistość dla niego naturalną. W przypadku programu telewizyjnego mamy zazwyczaj do czynienia ze spojrzeniem z zewnątrz, wychwytywaniem inności a czasami nawet z podejściem orientalistycznym lub postkolonialnym. Nawet zwiedzając jakiś odległy kraj jesteśmy dopuszczeni tylko to ułamka świata udostępnianego turystom.
UsuńA co do Pamuka - historia może nie jest porywająca, ale wciągająca. I przynajmniej dla mnie - pouczająca. Brutalnie wyrwała mnie ze schematów, którymi myślałam.