środa, 14 grudnia 2016

Punk nie umarł, ale zagubił się w polityce - o drugim tomie "Vernona Subutexa" Virgine Despentes

V.Despentes, "Vernon Subutex. Tom 2", tłumaczenie J.Giszczak, Wydawnictwo Otwarte 2016.

Czy istnieje lepszy moment na pisanie recenzji punkowo-politycznej powieści niż ten tuż po powrocie z antyrządowej demonstracji? Być może. Nie zmienia to jednak faktu, że buntowniczy duch nadal się we mnie tli i pozwala trochę inaczej spojrzeć na drugi tom "Vernona Subutexa" Virginie Despentes. W pierwszej części trylogii od razu się zakochałam, tak samo jak w samej autorce - surowej, zadziornej punkówie w koszulce Motorhead i z papierosem w dłoni. Lecz kontynuacja losów mojego ukochanego bohatera to już nie to samo.
Vernona Subutexa pożegnaliśmy, gdy w gorączce przemierzał ulice, niedługo po bójce z udziałem jego dawnego przyjaciela Xaviera i atakujących ich neonazistów. Tytułowy bohater nie miał już wtedy ani domu, ani znajomych, którzy byliby gotowi przygarnąć go na parę dni. A tajemnicze kasety z ostatnim wywiadem gwiazdy rocka - Alexa Bleacha, mogące w jakiś sposób zagwarantować Vernonowi przypływ gotówki, znajdowały się poza jego zasięgiem. W drugim tomie byłemu sprzedawcy płyt udaje się, co prawda, wyzdrowieć, ale nadal jest samotny i bezdomny. Nie przejmuje się tym zbytnio, głównie przesiaduje na swojej ulubionej ławce i od czasu do czasu zamienia słowo z kilkoma przypadkowymi znajomymi. Nie wie, że ci, którzy jeszcze niedawno nie chcieli go gościć u siebie w domu, postanowili zjednoczyć siły i go odnaleźć.
Drugi tom trylogii o Vernonie Subutexie to już nie galeria, mniej lub bardziej związanych ze sobą, postaci. Większość, jeśli nie wszystkich, już znamy. Teraz mamy szansę nie tylko ich zgłębić, ale i poznać ich losy w kontekście środowiskowym. Ponieważ Despentes rozszerza pole swoich obserwacji i spostrzeżeń. Nie mówi już tylko o Vernonie i łączących się z nim ludziach, ale diagnozuje całe społeczeństwo. Pisze zarówno o lewicy jak i o prawicy, opisuje perypetie dawnych punków, dla których liczyła się tylko muzyka, imigrantów, starających się odnaleźć złoty środek między kulturą kraju pochodzenia i zamieszkania, młodych konserwatystów, ślepo odrzucających wszystko to, co pozornie wydaje im się zagrożeniem. Najostrzej jednak autorka ocenia własne pokolenie, licznych przyjaciół Subutexa, którzy najpierw go porzucili, a teraz starają się go odnaleźć i zbudować dla niego nowy świat, uzurpując sobie w nim miejsce. Ukazuje ich jako ludzi niezdolnych do osiągnięcia dorosłości, mimo metryki, świadczącej o zaawansowanym wieku średnim. Choć nie wierzą oni już w te ideały, które były im bliskie dwadzieścia lat wcześniej, nadal szukają podobnego rodzaju wspólnoty, nawet, jeśli jej podwaliną będzie mrzonka. Tutaj pojawia się jednak problematyczna część książki. O ile polityczne i pokoleniowe diagnozy są niezwykle trafne i wciągające, tak jak życiowe rozterki bohaterów (ze szczególnym uwzględnieniem mistrzowskiej kreacji Hieny), o tyle rozwiązanie ich pozornych problemów wydaje się banalne. Despentes zdaje się podążać za oklepanym schematem z cyklu: zagubieni odnajdą światło, zjednoczą się i życie będzie piękne. Doprowadza go do granic absurdu, jednak nie przekracza ich na tyle, by nie brać tego wybiegu na poważnie. Pozostaje mi żywić nadzieję, że to, z czym zostawia nas autorka pod koniec drugiego tomu w trzecim albo wyewoluuje albo zamieni się w pył.
Podsumowując, drugi tom "Vernona Subutexa" nie rozczarowuje. Niestety też nie zachwyca. Choć mam wrażenie, że to preludium przed wielkim finałem. Łudzę się, że Despentes, jak na prawdziwą punkówę przystało, w ostatniej części trylogii rzuci czytelników na kolana kilkoma ostrymi kawałkami, a następnie roztrzaska im na głowach gitary z ostrych słów. Jeśli jednak mam być uczciwa, muszę przyznać, że książka "Vernon Subutex. Tom 2" nie trzyma poziomu poprzedniczki. Nie zmienia to jednak faktu, że to nadal kawał dobrej literatury, którą czyta się z czystą przyjemnością.

4 komentarze:

  1. Nie jestem przekonana, czy odnalazłabym się w tej książce, zostawiam zatem na później. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie namawiam. Nie do każdego przemawia tego typu tematyka, a nie ma co się zmuszać do czytania książki, która nie sprawia nam przyjemności :)

      Usuń
  2. Koniecznie muszę wrócić do pierwszego tomu i go przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy tom też polecam. Jest jeszcze lepszy od drugiego :)

      Usuń