wtorek, 21 marca 2017

Kilka słów o efektach działania chorego, polskiego społeczeństwa, czyli "Bingo" Marcina Szczygielskiego

M.Szczygielski, "Bingo", Instytut Wydawniczy Latarnik, 2015.
To nie jest książka dla wszystkich. Jeśli nie macie w sobie minimalnych zasobów tolerancji i poglądów, chociażby, minimalnie skręcających w lewo, nie czytajcie jej. Owszem, "Kroniki Nierówności" Szczygielskiego, których trzecim tomem jest "Bingo", mają za zadanie uświadamiać czytelników w kwestii akceptacji i zrozumienia. Jednak jeśli nie macie w sobie wystarczających zasobów tolerancji, odpuścicie już ze względu na okładkę, która, na marginesie, jest straszna i to nie ze względu na podtekst seksualny, ale ogólne zasady estetyki. Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno "Bingo" jak i pozostałe tomy "Kronik nierówności" pozwalają nam zupełnie inaczej spojrzeć na świat, który większość z nas zna głównie ze stereotypów.
Po pierwsze - niech nie odstraszy Was "tom trzeci". Owszem, "Kroniki nierówności" składają się z kilku części, ale każda z nich opowiada całkowicie samodzielną historię. Łączy je głównie jedno - poruszanie wątków funkcjonowania homoseksualistów w polskim społeczeństwie. Tym razem poznajemy historię Pawła i Anki - małżeństwa koło czterdziestki. Oboje odnoszą sukcesy, on jako prezenter telewizyjny, ona jako scenarzystka serialu. Mają niemal osiemnastoletnią córkę i trwają w pozornie zgodnym małżeństwie od dwudziestu lat. Pewnego dnia decydują się na pewien niecodzienny eksperyment, po którym Paweł przypomina sobie coś, co tłumił w sobie od lat - to, że jest gejem. Jakby tego było mało, Małgosia, ich córka, przyprowadza do ich domu tajemniczego chłopaka, który wydaje się być bardziej zainteresowany ojcem dziewczyny, niż nią samą. Zaabsorbowana własnymi, niespełnionymi ambicjami literackimi i przypadkowym zainteresowaniem tabloidów Anka nie zauważa, że z jej mężem dzieje się coś dziwnego. Nie wie, że jej życie już niedługo legnie w gruzach.
Choć historia z pozoru wydaje się banalna, zmusza do myślenia. Co skłania człowieka do tego, że przez całe życie okłamuje samego siebie na temat własnej seksualności, oszukując przy okazji ludzi, którzy z założenia są mu najbliżsi? Jak nietolerancyjne i zaściankowe musi być nasze społeczeństwo, że jego członkowie boją się przyznać do tego, kim naprawdę są? Czy naprawdę musimy od dziecka wbijać dzieciom do głowy, że istnieje jedyny właściwy model rodziny, nie zwracając uwagi na to, jak bardzo krzywdzimy tym kilka procent z nich? Czy nie widzimy, że prowadzi to tylko do eskalacji ludzkich tragedii? Czy naprawdę żyjący w celibacie ksiądz, grzmiący z ambony, opierający się na nauce sprzed paru tysięcy lat, jest najlepszym źródłem wiedzy na temat tego, jak mamy żyć, aby znaleźć szczęście i spełnienie w związku? To tylko kilka pytań, które chodziły mi po głowie podczas czytania powieści Szczygielskiego. Nie myślcie jednak, że to poważna, przygnębiająca książka. Siłą twórczości tego autora jest poczucie humoru i dystans do poważnych spraw, o których opowiada. Akcja wciąga, język jest świeży, a dialogi, poza kilkoma niechlubnymi przykładami, czyta się z czystą przyjemnością. A co ważne dla mnie, poznając historię bohaterów, nie myślałam o nich jako o homo czy heteroseksualistach, ale o ludziach, którzy przeżywają swoje własne problemy i za wszelką cenę starają się sobie z nimi radzić. Dzięki temu cała sytuacja nie wydawała się jednoznaczna moralnie. Nie spotykamy złego geja, który oszukuje żonę, ale dwie osoby nieradzące sobie ze wspólnym życiem. Poznajemy motywy, jakie doprowadzają ich do konkretnych decyzji i zauważamy winę zarówno w nich, jak i w otoczeniu. W końcu nikt nie tłamsi swoich popędów przez lata z własnej woli. Choć nie mam zamiaru wybielać tutaj postaci Piotra. Bardziej zastanawia mnie kwestia przełożenia tej fabuły na rzeczywistość. Ile osób w Polsce nieświadomie wyszło za homoseksualistów? Problem ten dotyczy przecież zarówno kobiet, jak i mężczyzn, choć mam wrażenie, że ci drudzy są bardziej piętnowani za orientację inną niż ta wpisująca się w klasyczny schemat. Ilu z nas musi znosić pustkę, zakłamanie i ból, ponieważ jako społeczeństwo nie jesteśmy zdolni do wykrzesania minimalnej dawki tolerancji? Chciałabym, aby wszyscy zwolennicy "tradycyjnego modelu rodziny" zastanowili się nad tym, kiedy po raz kolejny będą wyzywać kogoś od "lesby" czy "pedała".
"Bingo" Marcina Szczygielskiego to dobra, przyjemna w odbiorze książka, którą czyta się z czystą przyjemnością. I choć niektórzy mogą mieć wątpliwości, ze względu na pojawiające się w niej sceny erotyczne, zapewniam, że to jedna z pozycji wartych przeczytania. I to nie tylko dlatego, że zmusza nas do przemyślenia postawy polskiego społeczeństwa, wobec tych, którzy odrobinę nie przystają do wzorca.   

12 komentarzy:

  1. chciałam przeczytać w liceum, bo kontrowersyjny temat. zapomniałam, bo w bibliotece nie znalazłam pierwszej części. może uda mi się znaleźć ją w nowej. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto przypomnieć sobie o tej serii, ponieważ to naprawdę lekkie, przepełnione humorem i mobilizujące do myślenia książki :) I nie trzeba zaczynać od pierwszego tomu - każdy jest odrębną historią z innymi bohaterami :)

      Usuń
  2. Pierwsze co muszę zaznaczyć , to to, że okładka jest KOSZMARNA. Aż oczy bolą jak się na nią patrzy.
    Co do samego tematu, jest to jedna z tych książek do której mentalnie musiałabym się przygotować, żeby w pełni ją zrozumieć. Nie mam problemu z orientacją innych osób, bardziej liczy się dla mnie jak ktoś się zachowuje. Nie ważne czy homo czy hetero. Nie mniej fajnie, że poruszasz takie kwestie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do okładki - zgadzam się :) Kiedy czytałam książkę owinęłam ją w gazetkę reklamową z Lidla, bo nawet ona wydawała mi się ładniejsza ;)
      Przyznaję również, że do tego typu literatury trzeba się odrobinę przygotować. Ja jestem zahartowana, bo nie dość, że jestem lewakiem to na studiach chodziłam na fakultet z literatury LGBTQ, ale mam świadomość tego, że początkowo przebijanie się przez coś, co jest dla nas obce, może być trudne. Na szczęście Szczygielski okrasza swoje powieści takim humorem, że ewentualny dyskomfort szybko znika :)

      Usuń
  3. Szczygielski to Autor, którego mocno poleca mi koleżanka z pracy. W planach mam PL-BOY póki co :) Sprawdzę Autora i może wezmę się też Bingo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całego serca polecam autora :) Jeszcze nigdy się na nim nie zawiodłam :)

      Usuń
  4. Uwielbiam książki tego autora, zarówno te dla dorosłych jak i dla młodzieży :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też :) Chociaż tych dla młodzieży nie czytałam. Ale jeszcze wszystko przede mną :)

      Usuń
  5. Skoro warta poznania książka, to być może po nią sięgnę, w każdym bądź razie będę ją miała na uwadze. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warta - jest nie tylko zabawna, ale również mobilizuje do przemyśleń :)

      Usuń
  6. Nie przeszkadza mi temat homoseksualizmu, tak samo, jak miałabym gdzieś okładkę, tylko... obyczajówki, takie bardzo "o życiu" niewiele do mojego życia wnoszą zazwyczaj ;/ Nudzą mnie. Pewnie czytałabym, gdybym miała na półce - ale nie mam ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja, obyczajówki nie są dla każdego. Sama muszę mieć na nie odpowiedni nastrój. I chociaż w tej wiele się dzieje, wiem, że nie każdemu przypadnie do gustu :)

      Usuń