czwartek, 30 marca 2017

"Wzburzenie" Philipa Rotha, czyli permanentna ucieczka przed opresją.

P.Roth, "Wzburzenie", przełożyła J.Kozak, Wydawnictwo Literackie 2016.

Człowiek nie jest zdolny do spełnienia wszystkich oczekiwań, jakie się wobec niego stawia. Bez względu na to, czy chcemy być dobrym dzieckiem, perfekcyjnym rodzicem, pilnym uczniem, duszą towarzystwa czy pracownikiem miesiąca zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony. Czasami z zazdrości, częściej, z braku możliwości sprawowania kontroli nad naszym życiem. Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że przeczytałam niedawno "Wzburzenie" Philipa Rotha, czyli książkę o tym, że bycie idealnym to za mało.
Głównym bohaterem tej krótkiej powieści jest Marcus Messner - żyjący w latach pięćdziesiątych chłopak z małego miasteczka, który jako pierwszy w rodzinie walczy o wyższe wykształcenie. Tuż po zakończeniu liceum poświęca się ciężkiej pracy w sklepie ojca -koszernego rzeźnika, a następnie, by być blisko rodziców i nie obciążać ich nazbyt kosztami nauki, zostaje studentem małej, lokalnej uczelni. Marcus całe dnie spędza na zajęciach lub w bibliotece, unikając jakichkolwiek studenckich rozrywek, jednak jego ojciec, mimo wiedzy o tym jak pilny, rozsądny i pracowity jest syn, ciągle żyje w nieustannym lęku o jego przyszłość. Wystarczy byle pretekst, by podejrzewał Marcusa o imprezowanie, ryzykowne rozrywki czy grę w bilard na pieniądze. Chłopak nie jest w stanie tego znieść i przenosi się na oddaloną o tysiąc kilometrów uczelnię. Niestety, ceną za uwolnienie się od ojca są zmagania z rygorystyczną obyczajowością, życiem w internacie i obowiązkowymi metodystycznymi nabożeństwami, na które muszą uczęszczać wszyscy studenci, bez względu na wyznanie. A to dopiero początek problemów młodego chłopaka, żyjącego w świecie, w którym usunięcie z uczelni może skończyć się jedynie poborem do wojska i zesłaniem na front wojenny w Korei. 
To pierwsza książka Philipa Rotha jaką przeczytałam, trudno mi więc odnieść się do tego, jak wypada ona na tle innych. Jednak już teraz mogę napisać, że z pewnością wrócę do tego dzieł tego autora. Dawno bowiem nie spotkałam się z historią, która mimo swojej prostoty, potrafi wzruszyć do głębi. Marcus Messner żyje w stanie nieustannego zagrożenia. Jego rówieśnicy walczą w Korei, a wieści z frontu zdają się utwierdzać chłopaka w przekonaniu, że nie da się stamtąd wrócić w jednym kawałku. Marcus ma jednak to szczęście, że może kontynuować naukę. Jednak nawet ten pozorny komfort podszyty jest strachem powodowanym przez brak komunikacji. Nieporozumienia między ojcem a synem, doprowadzające do przeprowadzki Marcusa do innego stanu, powodowane są bowiem przez brak szczerej rozmowy. W tej pozornie idealnej rodzinie wszystko jest sztuczne. Każdy przyjmuje swoje role nie potrafiąc jednocześnie przyznać się, że coś jest nie tak. Frustracja we wszystkich aż kipi, ale nikt nie ma odwagi, by wyrazić swoje wzburzenie. Sam Marcus, jako jednostka wobec której formułuje się najwięcej oczekiwań, powoli nie wytrzymuje presji. W starciu z uczelnianymi wymaganiami stosuje strategię ucieczki. Po raz pierwszy się zakochuje, tylko po to, by dowiedzieć się, że znowu coś jest nie tak. Agresja w nim kipi, ale nadal tłumi ją za wszelką cenę, by dać jej upust w najgorszych, możliwych okolicznościach. A przecież Marcus chciał jedynie zadowolić tych, którym na nim zależy.
"Wzburzenie" to opowieść o tym,jak szkodliwe jest tłumienie własnych uczuć. Roth pokazuje nam w dość dosłowny sposób do jakich konsekwencji może doprowadzić bycie nieszczerym wobec samego siebie. Przecież podczas bezmyślnego wykonywania cudzego planu pozbawiamy się możliwości robienia tego, co naprawdę kochamy. Marnujemy chwile, których nikt nam nie odda. Nawet ten, kto je skradł. Samo czytanie "Wzburzenia" nie jest jednak czasem straconym, polecam więc tę książkę wszystkim, którzy mają ochotę na krótką przygodę z kawałkiem dobrej literatury.

19 komentarzy:

  1. Brzmi naprawdę ciekawie! Nie jest to do końca mój typ literatury, ale opisałaś to w taki sposób, że aż mam ochotę po "Wzburzenie" sięgnąć. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) To krótka książeczka, która mówi naprawdę wiele. Warto do niej zajrzeć w wolnej chwili :)

      Usuń
  2. zapowiada się obiecująco :) nie wiem jednak, czy to książka dla mnie. Czasem boję się wchodzić na psychologiczny grunt w literaturze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest powieść stricte psychologiczna. Raczej opowieść o życiu chłopaka, który musi radzić sobie ze specyficznym środowiskiem. Nie zmuszam, ale zachęcam :)

      Usuń
  3. Hmmm jeszcze nie wiem czy się skuszę, póki co nie jestem co do niej przekonana, ale jak wpadnie w moje ręce, to nie odłożę jej obojętnie na bok ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś słyszałam, że Rotha można albo kochać, albo nienawidzić :) Do książki, przy okazji, warto zajrzeć, ale nie warto się do niej zmuszać :)

      Usuń
  4. "Wzburzenia" jeszcze nie czytałam, ale z pewnością po nią sięgnę, moje klimaty, zdecydowanie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli to Twoje klimaty to podwójnie zachęcam :) Książka jest krótka, ale tak treściwa, że nie można się od niej oderwać :)

      Usuń
  5. Pierwszy raz widzę tę książkę, ale odnotuję ją. Głównie ze względu na to hamowanie uczuć. Sama jestem zwolenniczką ich okazywania - zarówno tych lepszych i gorszych, bo negatywne też są nam potrzebne. Nie ma nic złego w ich pokazywaniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do okazywania uczuć - czasami lepiej powiedzieć komuś coś przykrego, niż dusić to w sobie przez lata. Niestety, w praktyce nie jest to takie proste. A książkę polecam - to naprawdę wartościowa lektura :)

      Usuń
  6. Nigdy wcześniej nie słyszałam o autorze. Książka z pewnością wartościowa, ale mnie niestety ta historia nie przekonuje. Niestety po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno :) Ważne, żebyśmy czytali to, co się nam podoba :)

      Usuń
  7. Strasznie się cieszę, że spotkanie z Rothem możesz uznać za udane - "Wzburzenie" to, jak na razie, moja ulubiona powieść autora. Przemilczenia to rzeczywiście jeden z największych problemów tej książki. Ale według mnie większym i dużo bardziej destrukcyjnym w skutkach jest strach. Strach przed życiem, które Marcus próbuje przejść zadowalając każdą osobę na swojej drodze. To uczucie nawarstwia się, potęgowane przerażeniem spowodowanym wojną, by w końcu przelać się z tego młodego i niedoświadczonego chłopca. Jego wybuchy - cudownie nakreślone przez Rotha - to symptomy dorastania do własnego zdania. Niestety kończą się dla Marcusa tragicznie. Choć jego rozmowy z dziekanem to chyba najlepsze momenty w powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się, że sceny rozmów z dziekanem są fenomenalne :) Jak dla mnie strach przed życiem i śmiercią był trochę zamglony ze względu na to, że Marcus niemal na samym początku powiedział nam, jak skończy się jego historia. Ale przerażenie przez cały czas wisiało w powietrzu, a sam bohater zdawał się sobie roić, że tylko wypełnianie roli, narzuconej mu przez otoczenie, może go uchronić przed śmiercią. Dużą rolę w jego postrzeganiu świata grali też dwaj kuzyni, którzy zginęli na froncie pierwszej wojny światowej. Nie chciał, tak jak oni, stać się tragedią rodziców. To wszystko nie pozwoliło mu odnaleźć siebie w najbardziej newralgicznym momencie dorastania.
      Nie wiem jeszcze o czym mówią inne powieści Rotha, a sposób w jaki buduje on swojego głównego bohatera, bardzo do mnie przemawia. Dlatego na "Wzburzeniu" na pewno nie poprzestanę :)

      Usuń
    2. Masz rację, rzeczywiście to trochę się wymyka czytelnikowi kiedy dowiaduje się, że Marcus jednak skończył tak, jak się obawiał. Ja jednak właśnie ten strach zapamiętałam najbardziej, bo on przejawiał się w niemal każdym geście bohatera. Kiedy Marcus leży w szpitalu i rozmawia z matką (o ewentualnym rozwodzie i swojej nieodpowiedniej partnerce), ma się wrażenie, że jego dokładnie poukładany świat zaraz całkowicie się zawali. To, że woli asekurancko podchodzić do problemów swoich i rodziców, niż stawić im czoło, jest nie tylko zaskakujące, ale i realnie straszne.
      Masz rację, losy kuzynów są tu niebagatelne. Ten motyw zmienia trochę historię Marcusa w grecką tragedię - chłopak tak bardzo pragnie uniknąć tego losu, a mimo to nie udaje mu się uniknąć "przeznaczenia".

      Ja znam tylko 3 powieści Rotha (włącznie z tą) i każda mnie zachwyciła. Będę szukać dalej i mam nadzieję, że Ty również :)

      Usuń
  8. Czytałam tego autora Konające zwierzę i byłam pod wrażeniem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Konającego zwierzęcia" jeszcze nie czytałam, nawet nie wiedziałam, że istnieje, ale jako że będę poszukiwać kolejnych książek tego autora, chętnie zajrzę i do tej :)

      Usuń
  9. Rotha nie znam, lecz opis Twoich wrażeń wyzwolił we mnie natychmiast ciekawość, którąchciałabym zagasić, jak najprędzej.To prawda, niestety nie możemy spełnić wszystkich oczekiwań, jakie nam się stawia i jakie sami przed sobą stawiamy, a weryfikacja tego jest czesto aż nazbyt bolesna.
    Permanentne poczucie zagrożenia, z którym zmaga się Marcus natychmiast mnie do niego przykuło, przy czym niezgodę budzi we mnie postawa jego ojca. "Wzburzenie" wydaje mi się być jedną z książek trudnych, uderzajacych we wrażliwość, lecz zwracających nas ku światu i samym sobie. Dziękuję za tę rekomendację - będę szukać tej pozycji, pewna, że się nie zawiodę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wzburzenie" nie jest książką łatwą, ale po jej przeczytaniu w głowie pozostaje wrażenie mętliku, chęci do walki, buntu wobec opresyjnych oczekiwań społeczeństwa. Marcus nie może być sobą i wydaje mu się, że obraz jego samego, który mu zaszczepiono to dokładnie to, czego sam oczekuje od życia. Naprawdę warto poznać jego zmagania :)

      Usuń