sobota, 15 lipca 2017

O trudnym procesie samoakceptacji, czyli "Herman" Larsa Saabye Christensena

L.S.Christensen, "Herman", tłumaczenie I. Zimnicka, Wydawnictwo Świat Literacki, 2000.
Mam słabość do pisarzy skandynawskich. Niestety, poza autorami kryminałów, rzadko tłumaczy się ich na język polski. Wyobraźcie więc sobie moją radość, gdy na bibliotecznej półce znalazłam wydaną w Polsce siedemnaście lat temu powieść jednego z moich ulubionych pisarzy - Larsa Saabye Christensena. "Herman", bo o tej książce mowa, wzrusza, bawi i uświadamia jak trudno poradzić sobie z samoakceptacją.
"Herman"to opowieść o życiu około dziesięcioletniego chłopca, który za pomocą wyobraźni ubarwia swój świat. Jest on samotnikiem, nie dogaduje się z prześladującymi go kolegami i na domiar złego zaczyna łysieć. Jako, że akcja ma miejsce w połowie zeszłego wieku, Herman musi się także zmierzyć z opresyjnym systemem szkolnym, w którym nie do każdego nauczyciela dociera, że uczeń lepiej czuje się w czapce na głowie. Jego życie, choć wydaje się tragiczne, nie jest wcale nudne, ze względu na sposób, w jaki chłopiec je kreuje. 
Dawno nie czytałam tak pięknej opowieści o akceptacji samego siebie. Historia Hermana, mimo że osadzona w połowie dwudziestego wieku, jest nad wyraz aktualna. Bowiem nawet dziś każdy, kogo charakteryzuje jakikolwiek rodzaj inności, musi sobie radzić z nieprzychylnością środowiska. Niekonieczne są nawet widoczne oznaki odmienności - wystarczy mieć oryginalne hobby czy bujać w obłokach. Herman nie tylko daje się ponieść wyobraźni, ale także charakteryzuje się niezwykłą wręcz wrażliwością. Dzięki temu jego świat jest tak magiczny, a cierpienie tak dotkliwe. Łysina może wydawać się nam czymś błahym. Jednak w świecie dziesięcioletniego chłopca jest to tragedia. Mimo wsparcia dwojga kochających rodziców, trudno mu się pogodzić z każdym kolejnym objawem choroby, która nie jest groźna dla jego zdrowia, ale niszczy chłopca psychicznie. Autor sprawia, że wraz z wrażliwym bohaterem przeżywamy każdy wypadający włos i każdy szkolny problem związany z jego odmiennością. Szykany kolegów, głupie kawały czy nadmierne zainteresowanie ze strony nauczycieli są dla Hermana codziennością. Tak jak nieustanne poszukiwanie leku na łysienie. I właśnie dzięki tej pogoni za odzyskaniem włosów historia Hermana nabiera humorystycznego rysu. Bo jak, jeśli nie tragikomicznie, może się skończyć przygoda chłopca, który dowiaduje się, że na porost włosów najlepsze jest piwo. Poprzez kolejne odsłony poszukiwań Hermana, możemy też zauważyć, jak bardzo się on zmienia. Godzi się ze światem i tym, co go spotkało. Coraz mniej czasu poświęca rozpaczy, stara się zapomnieć i po kolei bierze pod uwagę nowe wersje swojego wyglądu zewnętrznego. Postawa Hermana pokazuje, że nie trzeba być starym, by do czegoś dorosnąć. Dlatego tak bardzo podnosi na duchu. Co ciekawe w czasie, gdy Herman powoli godzi się ze swoim losem, wyobraźnia zaczyna grać coraz mniejszą rolę w jego życiu. I to w tej opowieści najsmutniejsze. Ponieważ dorastanie, godzenie się z samym sobą, akceptacja tego, kim się jest, odbiera nam to co najpiękniejsze - możliwość reinterpretowania świata za pomocą wyobraźni.
"Herman" to przepiękna opowieść. Szkoda tylko, że taka krótka. Losy tego nietuzinkowego chłopca to gratka dla tych, którzy w życiu nie boją się używać wyobraźni. Książkę Larsa Saabye Christensena polecam wszystkim tym, którym uda się do niej dotrzeć.

6 komentarzy:

  1. Brzmi świetnie, bardzo lubię powieści opowiadające o dorastaniu i zawierające perspektywę dziecka, tym bardziej, że poruszony jest tu także motyw odmienności, a ja ze wszystkimi osobami "innymi" z reguły się utożsamiam. Nie słyszałam wcześniej o książce i teraz koniecznie będę musiała ją przeczytać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam podobnie - też jakoś bliżej mi do "innych" niż do ogółu :) Książka jest bardzo budująca i warta przeczytania szczególnie ze względu na dziecięcą perspektywę i łączącą się z nią wizję świata. Polecam :)

      Usuń
  2. Czytając Twoja recenzje miałam w głowie "biedny chłopiec". Może się wydawać, że łysienie to żaden problem na tle innych, jak choćby śmiertelne choroby, ale tylko dopóki, wzorem Hermana, nie użyjemy wyobraźni i nie postawimy się w jego sytuacji. Dobrze, że książka ma pozytywny wydźwięk i jest w niej miejsce na samoakceptację. Każdy z nas jej potrzebuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki postaci dziecka tę walkę o samoakceptację pokazano w bardzo obrazowy sposób i właśnie dlatego ma się ochotę powiedzieć "biedny chłopiec". Wydaje mi się jednak, że ta dziecięca perspektywa wiele daje nam, dorosłym, ponieważ podchodzimy do świata zupełnie inaczej, przez co rzadko możemy zauważyć małe wielkie problemy.

      Usuń
  3. Ciekawe czy to autobiograficzne?z tego conpamietam Lars jest całkiem bezwłosy i wydaje się bardzo nadwrażliwy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy książka jest autobiograficzna, chociaż wątpię. Po Twojej sugestii zrobiłam mały research i na jednej z norweskich stron znalazłam jego zdjęcie z lat 80-tych. Miał tam jeszcze sporo włosów :) A książkę serdecznie polecam :)

      Usuń