piątek, 17 listopada 2017

Nie ma nic bardziej trującego niż polskie miasteczko, czyli "Czarna" Wojciecha Kuczoka

W.Kuczok, "Czarna", Wydawnictwo Od Deski do Deski, 2017.

Za serią "Na F/Aktach" Wydawnictwa Od Deski Do Deski stoi, moim zdaniem, genialny zamysł. Czy może być coś lepszego niż prawdziwe historie przefiltrowane przez emocje i pomysłowość pisarza? Wystarczy spojrzeć na "Inną duszę" Łukasza Orbitowskiego, by stwierdzić, że "raczej nie". Z kolei "Czarna" Wojciecha Kuczoka, której miałam okazję wysłuchać w interpretacji Edyty Olszówki, tylko potwierdza tę tezę. 
Tytułowa Czarna to małe miasteczko. Żyje w nim Jeremi - jeden z najbardziej poważanych obywateli, stateczny mąż i ojciec, którego oczkiem w głowie jest najmłodsze z dzieci - syn Pawełek. Mieszka tam też Maryśka - nauczycielka rozpaczająca po utraconej wolności. Udało jej się wyrwać z Czarnej do wielkiego miasta, jednak konieczność opieki nad chorym ojcem zmusiła ją do powrotu. Ojciec umarł, a ona utknęła w małym mieście z toksyczną matką bez krztyny bliskości i miłości. Z tej samotności wdaje się w romans z Jeremim. Od początku jednak wiadomo, że to nie może się udać. Oboje nie tylko oczekują od siebie czegoś innego, ale i bardzo szybko zaczynają być poddawani osądom miasteczka.
Specyficzną cechą niektórych książek z serii "Na F/Aktach" jest to, że znamy zakończenie. Sprawy opisywane przez pisarzy są na tyle głośne, że trudno znaleźć kogokolwiek, kto o nich nie słyszał. Od początku więc większość czytelników wie kto kogo zabije. Nie wiemy jednak dlaczego. I to jest dla autora największym polem do popisu. A Kuczokowi trzeba przyznać, że analizą motywów postaci zajął się po mistrzowsku. Znając sytuację, w której żyli bohaterowie ma się wrażenie, że dużo bardziej winne jest miasteczko niż rzeczywisty sprawca. I tutaj dochodzimy do sedna. Historia Jeremiego i Maryśki to romans jak ich wiele. Żonaty mężczyzna ma dość swojej żony, która po kilku porodach nie jest ani taka piękna ani tak radosna jak kiedyś. Znudziła mu się też z kilku innych powodów. Nie ma jednak zamiaru od niej odchodzić. Małżeństwo, przynajmniej na polskiej prowincji, jest zazwyczaj tworem wygodnym - ma się gosposię za darmo, a także status pana i władcy w gratisie. Jeremi potrzebuje rozrywki, więc decyduje się na romans. Choć jest atrakcyjną partią - właścicielem tartaku i lokalną szychą, nie ma zbyt wielkiego wyboru. Po krótkiej selekcji lokalnych panien typuje Maryśkę - ponieważ jest wolna, młoda i trochę nie pasuje do otoczenia. Trafia na podatny grunt - kobieta jest dręczona przez matkę, która za wszelką ceną pragnie wpisać córkę we własne schematy. Czarna jest mała, Maryśka nie ma szans na ucieczkę od rodzicielki. Tkwi więc w nieprzyjaznym domu, zamknięta w czterech ścianach i samotna. Jeremi wydaje jej się szansą na zmianę beznadziejnego losu. I dlatego się w nim zakochuje. Nie wie, że ta miłość będzie ją tyle kosztować. Miasteczko jest bezlitosne. Łatwo ocenia i piętnuje. Miasteczkiem żądzą mężczyźni. I choć to kobiety głównie oceniają, robią to według patriarchalnych standardów. Żonaty mężczyzna ma romans, więc możliwość jest tylko jedna - ta złośliwa lafirynda, która nie wie, gdzie jej miejsce, musiała zamieszać mu w głowie. Łatwo jest oceniać. Szczególnie, jeśli świat widzi się w czarno-białych barwach. Łatwo jest oceniać, kiedy nie ma nic innego do roboty. Łatwo jest oceniać, skoro oceniają wszyscy. Łatwo jest oceniać, kiedy wszyscy wokół żyją według tego samego schematu. Rozumiem Maryśkę, bo wiem, jak działają małe polskie miasteczka - jak piętnują tych, którzy myślą inaczej, wyglądają inaczej, czy negują to, co robią wszyscy. Kuczokowi udało się pokazać niuanse tej chorej sytuacji. Nie odpuszcza nikomu. Daje nam niemal na tacy wady wszystkich bohaterów. Obrywa się zarówno Maryśce i Jeremiemu, jak i ich bliskim i znajomym. Przede wszystkim obrywa się Czarnemu. Tym wszystkim pozornie anonimowym ludziom, tworzącym toksyczny kolektyw. Udaje się to dzięki stylowi jakim napisano tę książkę. Jeśli przyjrzeć się temu bliżej, można stwierdzić, że to powieść stworzona ku czci języka. Nie jest on prosty ani przyjemny. Każdy z bohaterów dostaje własny głos, często pełen obrzydliwości, dosadny i oceniający. Pod tym kątem, jak i pod każdym innym książka ta jest majstersztykiem. I choć zazwyczaj ambitną literaturę wolę czytać, a nie jej słuchać, niezmiernie cieszę się, że "Czarną" pochłaniałam w formie audiobooka. Głos lektorki pozwolił tej opowieści wybrzmieć, nadał jej dodatkowego charakteru, uwrażliwił na poszczególne style wypowiedzi. Przeczytajcie choć fragment tej książki na głos, a zrozumiecie o czym mówię. W "Czarnej" rozpacz i odrzucenie miesza się z nadzieją, beznadzieja z wrogością i ułudą. To tygiel uczuć i emocjonalnych obciążeń, które prędzej czy później muszą doprowadzić do tragedii.
Dawno nie czytałam, czy też nie słuchałam tak dobrej książki. Dzięki Kuczokowi można się przekonać, ile staranne konstruowanie języka może dać literaturze. Dowiedzieć się na ile emocje mogą zostać zawarte w słowach i dlaczego sztywne zasady i ślepe podążanie za irracjonalnymi regułami stworzonymi przez przepełnioną wrogością społeczność mogą doprowadzić do tragedii. 

6 komentarzy:

  1. Od dawna noszę się z myślą przeczytania tej książki. Swoją recenzją ostatecznie mnie do tego przekonałaś.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto. Dawno żadna książka tak mną nie poruszyła i pewnie długo się to nie zmieni :)

      Usuń
  2. Słuchałam tego audiobooka i jest genialny, na samo wspomnienie głosu Edyty Olszówki mam ciary. Po tej książce szukałam informacji o sprawie o której pisze Kuczok w "Czarnej", media przedstawiały ją jako najgorszą,nic nie usprawiedliwia tego co zrobiła, ale czy tylko ona jest winnam? Obok "Innej duszy" Łukasza Orbitowskiego moja ulubiona z serii na f/aktach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że każda książka z serii Na F/Aktach jest napisana w zupełnie inny sposób i to siła tych publikacji. A co interpretacji Olszówki - mistrzostwo - nadała powieści naprawdę niesamowity wymiar.

      Usuń
  3. Wielkie wrażenie zrobiła na mnie ta książka, niesamowite wręcz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo ta książka jest niesamowita. Po niej nawet spać się nie da!

      Usuń