piątek, 10 lutego 2017

Fikcja oparta na największym bestsellerze świata, czyli "Wszystko ma swój czas" Karla Ovego Knausgårda

K.O.Knausgård, "Wszystko ma swój czas", tłumaczenie M.Wild, Wydawnictwo Skrypt, 2009.
Kiedy przyniosłam tę książkę z biblioteki, myślałam, że napiszę niewiarygodnie pozytywną recenzję i będę pomstować na świat, że "Wszystko ma swój czas" jest w Polsce tak trudno dostępne. W końcu to powieść mojego ulubionego pisarza - Karla Ovego Knausgårda i to napisana jeszcze przed słynną "Moją Walką". Dwa tygodnie temu myślałam, że w ogóle nie została przetłumaczona na język polski. Okazało się jednak, że przed kilkoma laty książka ta została wydana w naszym kraju, w nieznanym mi dotąd wydawnictwie, które chyba już nie istnieje. Nakład był mały, a dodruk jest pewnie niemożliwy. Jakby tego było mało, okładka przeraża. Ale to w końcu Knausgård. Ta książka powinna być świetna. 
"Wszystko ma swój czas" to specyficzna powieść. Opowiada o splątanych losach ludzi i aniołów zarówno w okresie po narodzinach Chrystusa, jak i w czasach starotestamentowych. Narrator nawiązuje w niemal popularno-naukowy sposób do dzieł różnych teoretyków i świętych, a potem snuje opowieści o Kainie i Ablu, Noem i potopie, Locie, życiu jednego z autorów tekstów o aniołach, a także swoim własnym losie. Nie są to opowieści, jakie możemy znaleźć w Biblii, choć oparte są na jej kanwie. To, co Stary Testament opisuje w kilku zdaniach, Knausgård przedstawia na kilkudziesięciu stronach, snując rozważania i podważając to, co bierzemy za oczywistość. Motywem przewodnim powieści jest jednak rola aniołów na ziemskim padole i to, jak współistnieją one z ludźmi. Lecz autor nie wdaje się z czytelnikiem w teologiczne dysputy, nie zajmuje się istotą samego Boga, interesują go jedynie jego posłańcy.
Powieść ta wzbudza we mnie ambiwalentne uczucia. Kiedy wypożyczyłam tę książkę z biblioteki, nie mogłam się doczekać, kiedy po nią sięgnę i zastanawiałam się, jakim kosztem będzie dla mnie przywłaszczenie jej z premedytacją. Dziś już wiem, że ją oddam. Wiadomo, chciałabym mieć na półce wszystkie utwory mojego ulubionego pisarza, ale "Wszystko ma swój czas" nie jest warte wykroczeń. Mimo że przepadam za fabularyzacją tematów biblijnych, muszę stwierdzić, że powieść Knausgårda ma swoje lepsze i gorsze momenty. Części napisane w stylu naukowym czy też popularno-naukowym, były zwyczajnie nudne. Pierwsze czterdzieści stron to istna męka i gdyby cała narracja wyglądała w ten sposób, pewnie, mimo autora, odłożyłabym tę książkę na wieczne nieprzeczytanie. Jednak potem zrobiło się znacznie ciekawiej. Knausgård daje życie biblijnym bohaterom i pokazuje, jak daleko im do ideału. Zdejmuje z piedestału Abla, usprawiedliwia Kaina i wyjaśnia postępowanie Lota. Również Noe okazuje się nieidealny. Kiedy patrzymy na niego z punktu widzenia jego siostry, zmagającej się z potopem, wydaje się bardziej tchórzem niż boskim wybrańcem. W tle tych opowieści pojawiają się anioły. Ich udział w ziemskim życiu wydaje się marginalny, ale w rzeczywistości, może być dużo większy. Knausgård przypisuje im niezwykle ważne role i opowiada o ich człowieczeniu. Kluczem do opowieści jest badacz Antinous Bellori, jego przeżycia i prace dotyczące boskich posłańców. Niestety, ta puenta i pomysł rozwiązania całej kwestii przebywania aniołów na ziemi pozostawia wiele do życzenia. Końcówka rozczarowuje. Tak samo jak pojawiające się na ostatnich stronach autobiograficzne fragmenty. I choć książka była wielokrotnie nagradzana i nie mogę jej zarzucić nic pod względem językowym, czy konstrukcyjnym, muszę stwierdzić, że zawiodła mnie fabularnie.
Mam wrażenie, że "Wszystko ma swój czas" to powieść jedynie dla pasjonatów. Dla tych, którzy uwielbiają tematy biblijne i nie straszna im naukowa stylizacja oraz dla fanów Knausgårda, niewyobrażających sobie, że można przegapić którąś powieść swojego ulubionego pisarza. I choć przychodzi mi to z trudem, muszę powiedzieć, że powieść ta nawet nie umywa się do innych napisanych przez Knausgårda. Jestem nią rozczarowana. I choć naprawdę nie spodziewałam się kolejnej "Mojej walki" wiem, że ten pisarz potrafi pisać w taki sposób, że trudno oderwać się od książki. W tym przypadku było jednak odwrotnie. 

14 komentarzy:

  1. Temat sam w sobie bardzo ciekawy, ale chyba jednak nie uwielbiam takiego stylu na tyle, by po nią polecieć. Niemniej, coś podobnego, z przyjemniejszym stylem chętnie bym przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temat rzeczywiście jest ciekawy, ale całość rozczarowuje. Książek o aniołach jest sporo, nie wszystkie, co prawda, są dobre, ale na pewno można znaleźć takie, które czyta się z większą przyjemnością. Mi ta pozycja zajęła 8 dni. Zazwyczaj powieść tej objętości zabiera mi 2 lub 3. To wiele o niej świadczy :)

      Usuń
  2. Słyszałam o tym autorze i chciałam zapoznać się z jego twórczością, ale chyba nie od tej książki zacznę ;D Tym bardziej, że tak słabo dostępna. Ale fabularyzowanie tematów biblijnych brzmi świetnie. No i coś, co dla mnie jest nie do przyjęcia, kiedy fragmenty popularnonaukowe są nudne. Przecież da się przedstawić fakty w interesujący sposób... No cóż. Poleciłabyś mi coś tego autora, oprócz "Mojej walki", o której wspomniałaś w recenzji? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chcesz rozpocząć swoją przygodę z moim ukochanym Kanusgardem (ostrzegam, bardzo blisko mi do psychofanki xD) to polecam przede wszystkim "Moją walkę". Zdaję sobie jednak sprawę, że jest to sześć grubych tomów, z których na razie wydano tylko pięć i nawet one przerażają objętością. Dlatego na początek polecam "Jesień" - zbiór krótkich tekstów, napisanych przez Knausgarda dla jego nienarodzonej córki. To pierwszy tom cyklu czterech pór roku. Mam nadzieję, że mój ulubiony pisarz Cię do siebie przekona :)

      Usuń
  3. Nie przeszkadzają mi anioły w książkach, czasem świetnie ubarwiają powieść, jednak nieco mnie drażnią pewne zakończenia dające jedynie słuszne rozwiązania. Po książkę pewnie sięgnę, jednak już teraz wiem, czego się po niej spodziewać, będę miała już nieco inne oczekiwania. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj nie chodzi o jedyne słuszne rozwiązanie tylko właściwie jego brak - przejście nad problemem do porządku dziennego. Jeśli mam być szczera, to jednak nie polecam :)

      Usuń
  4. Tematyka powieści nie bardzo mi podchodzi, więc raczej sobie ją odpuszczę. Chciałabym jednak przeczytać coś tego autora, skoro jest on twoim ulubionym, bo niestety ja nigdy nie spotkałam się z tym nazwiskiem (Wybacz :D) Od czego polecasz zacząć? :) Od wspomnianej przez Ciebie "Mojej walki"? :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Moją walkę" oczywiście polecam, choć ostrzegam, że ma sześć części i każda z nich jest cegłą :) Przygodę z autorem możesz też rozpocząć od "Jesieni" - to dużo krótszy zbiór małych form, który pozwoli Ci zapoznać się ze stylem autora :)

      Usuń
  5. To chyba niestety nie jest książka dla mnie :\

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się :) Kanusgard napisał wiele lepszych książek :)

      Usuń
  6. Waham się jeszcze odnośnie tej ksiazki. Z jednej strony tak, z drugiej nie. Chyba zwyczajnie muszę ją sama przeczytać :)
    Pozdrawiam
    www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli się wahasz, to sięgnij po coś innego. To mój ulubiony pisarz, ale "Wszystko ma swój czas" zwyczajnie mnie rozczarowało. Kanusgard napisał znacznie lepsze książki :)

      Usuń
  7. "Wszystko ma swój czas" wydaję się być w pewien sposób interesującą książką. Lecz na razie odpuszczę czytanie jej i poszukam "Mojej walki" Knausgårda - bo do tej książki bardzo mnie zachęciłaś!

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma to jak pisać o jednej książce i w efekcie polecić inną :) A do "Mojej walki" oczywiście zachęcam z całego serca :) Pozdrawiam :)

      Usuń