wtorek, 4 kwietnia 2017

"Kilka nocy poza domem" Tomasza Piątka, czyli krytyka mediów zapakowana w kryminalne wątki

T.Piątek, "Kilka nocy poza domem", Wydawnictwo Czarne, 2002.

Wychodzę z założenia, że czytając książki w dużej ilości, od czasu do czasu można zdać się na ślepy traf. Dlatego też mniej więcej raz na miesiąc, idąc do biblioteki, zabieram z półki powieść, o której nie wiem absolutnie nic. Tak też było z "Kilkoma nocami poza domem" Tomasza Piątka. Owszem, słyszałam już wcześniej nazwisko autora, ale w kontekście publicystyki. (Tak, to ten, który jako pierwszy powiedział, że Ordo Iuris powiązane jest z brazylijską sektą). Nie mam jednak zamiaru pisać teraz o polityce, a o powieści, którą warto przeczytać.
Głównym bohaterem "Kilku nocy poza domem" jest Maciej Niwiński, dziennikarz zajmujący się sprawami kryminalnymi. Nie śpi, nie je, mieszka byle gdzie i potrafi chodzić w tych samych rzeczach przez kilka dni. Wszystko dla interesujących tematów. A tych jest coraz więcej, dzięki specjalizującemu się w szybkim docieraniu do tragicznych informacji, portalowi Crimenet. Co się dzieje? Giną zakochane pary nastolatków, ktoś morduje łamiących nakaz ciszy nocnej imprezowiczów, znana prezenterka zostaje zaatakowana w swoim domu, a ofiarą bestialskiego zabójstwa zostaje wokalista zespołu metalowego "Żydzi". Ten ostatni, jest również przyjacielem Niwińskiego, dlatego dziennikarz, porzucając pozostałe tematy, chce zająć się przede wszystkim rozwiązaniem zagadki śmierci muzyka. W międzyczasie kilka znajomych osób opowiada Maciejowi, że pomysł na zbrodnie, których dokonał ktoś inny, zrodził się w ich głowach.
Choć powieść ta wciąga ze względu na wątki kryminalne, jest ona przede wszystkim satyrą na działanie współczesnych mediów. Trudno pociągnąć ten wątek bez zdradzania szczegółów fabuły, jednak mogę wspomnieć o priorytetach korporacyjnych dziennikarzy, którzy nie widzą niczego złego w ograniczaniu swojego życia do pracy. Bez względu na to, czy są w redakcji, czy na przymusowym urlopie, non stop drążą temat. Dostanie się na staż do redakcji traktują jak dopust Boży, a żeby się w niej utrzymać, zdolni są zaprzedać własne ciało. Pogoń za newsem potrafi pozbawić ludzkich uczuć, a o tym, jak wartościowy jest temat na pierwszą stronę, dowiecie się sami, jeśli zdecydujecie się przeczytać powieść Piątka. A jeśli to nie przekonuje Was o tym, że media pozbawiają nas człowieczeństwa, wspomnę, że w programie zamordowanej na kartach powieści prezenterki, dziesięciu uczestników błagało widzów o pieniądze na mniej lub bardziej szczytny cel. Oczywiście dostawała je tylko jedna osoba i to niekoniecznie ta, która była w największej potrzebie. Drugą, niezwykle ważną częścią konstrukcji powieści, jest wątek kryminalny. Dzięki niemu akcja pędzi i choć czasami wydaje nam się kompletnie niedorzeczny, w efekcie splata się w całość i potrafi zaskoczyć. Narracja pierwszoosobowa tylko podkręca tempo i pozwala nam zrozumieć pobudki głównego bohatera. Dzięki niej, nie tylko poznajemy rozwiązanie zagadki krok po kroku, myląc tropy, ale także prześwietlamy emocje człowieka, którego życie i praca zlewają się w jedno.
"Kilka nocy poza domem" to ciekawa powieść łącząca dwa interesujące tematy. Ten kryminał ze społecznym zacięciem czyta się szybko, ale mimo tego trudno powstrzymać się od przemyśleń na temat tego, w jakim świecie żyjemy. Do czego może nas doprowadzić pęd za informacją? Czy naprawdę musimy poznawać szczegóły każdej, nawet najbardziej brutalnej zbrodni? I czy przestępstwa są na tyle interesujące, by dla zrobienia z nich newsa wyzbywać się moralności? Czy telewizja do końca pozbawiła nas współczucia? Pomyśleć, że tyle ważnych pytań zadaje nam dwustustronnicowa powieść, którą czyta się z czystą przyjemnością. Polecam!

14 komentarzy:

  1. Lubię takie klimaty, więc z chęcią przeczytałabym tę książkę :) Tym bardziej, że jej okładka tak mnie przyciąga!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka jest bardzo mroczna, choć moim zdaniem lepiej wygląda w czerni i bieli niż w oryginalnych kolorach :) A książkę polecam!

      Usuń
  2. Lubię kryminały, a ten wydaje się być naprawdę interesujący, więc chętnie przeczytam tę książkę :)
    Pozdrawiam! http://literacki-wszechswiat.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto :) Mimo że książka jest dość krótka, wciąga na całego :)

      Usuń
  3. Coraz więcej o tej książce ostatnio, chyba po nią sięgnę jak będę miała okazję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A myślałam, że ta książka jest już dawno zapomniana :) Ale przeczytać warto :)

      Usuń
  4. Wszystko co kryminalne biorę w ciemno :D Bardzo fajny pomysł na branie książek w ciemno :) Nie wiesz czego się spodziewać, na nic się nie nastawiasz więc na pewno się nie rozczarujesz :) Chyba przy następnej wizycie wykorzystam Twój sposób :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie robię tego zbyt często, ale branie książek w ciemno to całkiem niezły sposób na poszerzanie literackich horyzontów. Owszem, można się rozczarować, ale to biblioteka, więc nic za to nie płacę, a zawsze mogę znaleźć wartościowego autora :)

      Usuń
  5. Nie jestem fanką kryminałów, ale będe miała ten tytuł na uwadze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto, bo to nie tylko kryminał, ale przede wszystkim powieść opisująca współczesne społeczeństwo :)

      Usuń
  6. U mnie przez jdługi czas spontaniczność w wyborach czytelniczych kojarzyła sięz rozczarowaniami. Na szczęście, z biegiem czasu uległo to zmianie i teraz wiem, że ślepy los bywa czasami hojnym darczyńcą :)

    Tomasza Piątka nie znam, ale dzięki Tobie się dowiedziałam, że możliwe jest stworzenie powieści atrakcyjnej nie tylko przez zręczność w skonstruowaniu świata i postaci, ale również poprzez nakreślenie stycznych z rzeczywistością. Satyra jest wymowniejsza niż czerstwe dydaktyczne pisaniny i suche apele ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spontaniczność jest ważna, ponieważ zdając się na ślepy los odrywamy się od skostniałych list czytelniczych i wcześniej powziętych zamiarów. Łatwiej wtedy wyrwać się ze świata własnego światopoglądu, poznać drugą stronę barykady, albo stoczyć kilka ważnych dyskusji z samym sobą :)
      A styczność z rzeczywistością zawsze była dla mnie ważna. Przypuszczam, że właśnie dlatego jestem fanką polskiej i skandynawskiej literatury współczesnej. Książki te opowiadają bowiem o świecie, który znam, diagnozują go na podstawie żywotów bohaterów i przemawiają do nas dużo lepiej niż gadające głowy z telewizji. Informacje przedstawiane w "Faktach" czy "Wiadomościach" są jedynie pasmem złych zdarzeń, które przelatują nam przez głowę. Jednak kiedy zaczniemy żyć życiem bohatera związanego z tymi wydarzeniami, poznajemy jego motywy i konsekwencje, jakie ponosi, tragedia, nawet ta wymyślona, staje się nam bliższa.

      Usuń
    2. Dziękuję Ci za kolejne rozsądne wskazówki i mądre przemyślenia. To prawda - często podszept żywiołowości bywa wynagradzający, więc będe mu ulegać coraz częściej, pewna, że ten gest uwieńczą dyskusje z samą sobą. Te są niezmiernie ważne, jako pozwalające uszeregować przetasowane nagle priorytety, nagle drżącą piramidę aksjologiczną i spojrzeć na to, co zbyt długo pozostawało przysłonięte :)

      Szczerze mówiąc, stronię od groteski tabloidów i sztywnej linii redakcyjnej wszystkich dzienników, ponieważ po prostu mnie przerażają :) Wiem, że dla wielu to dziwactwo, lecz jakoś wolę poznawać świat - również ten drapieżny - z książek. Wprawdzie dopiero teraz głębiej zanurzam się w autentyczność, wcześniej dryfując po zupełnie innych książkowych bezkresach, lecz śmiało mogę rzec, że i tak nauczyłam się od nich więcej aniżeli z radia czy telewizji. Masz rację - możliwość identyfikacji z bohaterem jest o wiele cenniejsza niż zabarwiona krwawą sensacją informacja. Będę więc jeszcze pilniej tropić Twoje czytelnicze podboje, ufna, że na ich podstawie odnajdę wiele cennych pozycji :)

      Usuń
  7. Właśnie dzięki takiemu przypadkowemu sięganiu po tytuły książek, wiele z nich bardzo rozszerzyło moje zainteresowania, w ciekawy sposób zaprowadziło w kierunki, którymi dotąd nie wybierałam się. Oczywiście, robię tak raz na jakiś czas, ale wystarczy, aby urozmaicić czytelnicze zaczytanie, zdobyć wiedzę, dotąd przeze mnie omijaną. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń