środa, 12 kwietnia 2017

Książka, o której błyskawicznie zapomnicie, czyli "Fartowny pech" Olgi Rudnickiej

O.Rudnicka, "Fartowny pech", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 2014.

Po książkę Olgi Rudnickiej sięgnęłam z dwóch powodów. Po pierwsze słyszałam, że pisane przez nią kryminały przepełnione są niezwykłym humorem, a po drugie - akcja "Fartownego pecha" ma miejsce w Poznaniu, czyli mieście, w którym obecnie mieszkam i miałam nadzieję, że znajdę w powieści ślady znajomych miejsc. Niestety, w obu kwestiach całkowicie się rozczarowałam.
W tym miejscu, zgodnie z regułami sztuki recenzenckiej powinnam przedstawić zarys fabuły książki. Jest jednak pewien problem. Mimo że skończyłam czytać "Fartownego pecha" 3 kwietnia, dziś już niemal nic nie pamiętam. Podpierając się jednak opisem z okładki wspomnę, że powieść ta opowiada o losach dwóch policjantów: Dzianego i Nadzianego. Obaj mają nadzwyczajnego wręcz pecha. Bratem jednego z nich jest gangster Giani, który zazwyczaj robi interesy we Włoszech, ale tym razem skusił się na gościnny występ w Polsce, czego efektem jest pojawienie się w książce kilku przedstawicieli rodzimej mafii. Wszyscy bohaterowie wplątują się w sprawę haraczy wyłudzanych przez nikomu nieznanych gangsterów.
Jeśli ten opis w jakikolwiek sposób Was zainteresował, to znaczy, że daliście się zmylić. Ponieważ, mimo że książkę Rudnickiej szybko się czyta, szybko się ją również zapomina, gdyż absolutnie nic nie wnosi do życia czytelnika. Humor, który miał być fenomenalny, jest raczej niemrawy i kompletnie nie w moim stylu. Jeśli mam być szczera bliżej mu było do Mazurskiej Nocy Kabaretowej niż do Chmielewskiej, będącej ponoć wzorem dla autorki. Nawiązań do Poznania też się nie doczekałam, bo z nazwy wymieniona została chyba tylko jedna ulica i o ile pamiętam, to, co miało się na niej znajdować, nie miałoby tam racji bytu. Nie wiem, czy wioska, którą również opisywała autorka, istnieje, ale jeśli tak, to dziwnym trafem dowiadujemy o niej dużo więcej niż o mieście znanym autorce przynajmniej z czasów studiów (jeśli ufać biogramowi na okładce). Jednak główną wadą "Fartownego pecha" jest jego bezbarwność. Bohaterowie nie są ani sympatyczni, ani interesujący. Oni po prostu są. Już ich nie pamiętam. Mafiozi rzucają się w oczy tylko ze względu na irracjonalne pseudonimy. I szczerze, gdyby polscy gangsterzy działali w taki sposób, jak ci przedstawiani w "Fartownym pechu" to Masa na swoich wspomnieniach nie zarobiłby ani złotówki. Sama afera i jej rozwiązanie jest kompletnie irracjonalne, a obraz polskiej wsi, w moim mniemaniu, kompletnie stereotypowy. Jako czytelniczkę boli mnie jeszcze jedno - czytając książki, nawet te rozrywkowe, zawsze pragnę znaleźć coś więcej, jakiś naddatek wiedzy. W kryminale czy powieści sensacyjnej naprawdę łatwo to wplątać. I tak Mróz uczy nas prawa, Bonda pokazała przekrój społeczeństwa i jego problemy, Mankell mówił o uchodźcach, starości, polityce itd, itd... Rudnicka napisała powieść o niczym. Opowiedziała swoją historyjkę i na tym koniec. Nie jest ona osadzona w żadnych realiach. Przez co zmienia się w zwykłą stratę czasu. 
Potrafię znaleźć tylko jedną zaletę tej książki. Oszczędność. Po jej zakupie można ją czytać wielokrotnie, bo tuż po zakończeniu i tak zapomina się o czym była. W tej chwili nie mogę nawet odnieść się do języka, czy stylu w jakim została napisana, ponieważ ich nie pamiętam. A skoro coś nie jest warte zapamiętania, w moim mniemaniu, nie jest też warte przeczytania. Cóż, wychodzi na to,  że "Fartownego pecha" biorą przez przypadek z biblioteki tylko pechowcy.

31 komentarzy:

  1. W takim razie nie zamierzam po nią sięgać. I tak to nie moje klimaty a dzięki Twojej recenzji przynajmniej nie mam wyrzutów sumienia, że odmówię sobie jej przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam kilka podejść do książek Rudnickiej, niestety jakoś nie mogłam przez nie przebrnąć.

    Po Twojej recenzji wnioskuje, że po ten tytuł również nie sięgnę ;).

    Pozdrawiam
    www.zakladkadoksiazek.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, że nie udało Ci się przebrnąć przez te książki. Gdyby nie moja przypadłość polegająca na tym, że nie umiem pozostawić powieści niedokończonej, pewnie też przerwałabym w połowie :)

      Usuń
  3. Powiem Ci szczerze, że za Rudnicką nie miałam zamiaru się brać - jakoś nie kręcą mnie lightowe kryminały, które więcej mają humoru niż intrygi. Po Twojej "laurce" wiem, że żadnej powieści autorki w życiu nie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, czasami daję się nabrać, wierząc, że lightowe kryminały pozwolą mi się odprężyć. Poza tym jakoś łatwiej się je czyta w głośnym tramwaju. Ale ta autorka "lekkie" zamieniła na "pozbawione treści", więc omijanie jej szerokim łukiem to najlepszy wybór :)

      Usuń
  4. Czytałam jedną książkę Rudnickiej i przyznam, że mi się spodobała przez lekkość, nie zaprzątanie głowy i humor właśnie, który mi podpasował. Nieco absurdów, przerysowane postacie - to było przyjemne. Do Chmielewskiej bym Jej nie porównywała, owszem to również takie komedie kryminalne, ale styl zupełnie inny. Co kto lubi w każdym razie :) Ja pewnie sprawdzę kiedyś tę pozycję, chociaż bardziej mam ochotę na "Natalie" (chyba są już 3 tomy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno temu przeczytałam kilka książek Chmielewskiej i dla mnie to esencja zabawnego kryminału. Może właśnie przez to Rudnicka nie miała szans mnie do siebie przekonać. Widocznie mamy z autorką zupełnie inne poczucie humoru :)

      Usuń
  5. Czytałam jakiś czas temu Natalii 5 tej autorki, byłam zadowolona. Może kiedyś sprawdzę, czy ten tytuł i na mnie zrobi takie żadne wrażenie i zapomnę o nim po kilku dniach, czy będzie odwrotnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę wierzyć, że Rudnicka ma na swoim koncie duże lepsze książki, ale chyba na razie nie dam jej drugiej szansy :)

      Usuń
  6. Olga rudnicka ma wyrobiona renomę , wiec każdy nowy tytuł będzie przyciągał jej wiernych czytelników , i nic sie na to nie poradzi . Dla mnie jej proza jest dość średnia ( choć przeczytałam tylko jedna książkę ) wiec i te pozycje sobie daruje ... tyle książek jest do przeczytania ze nie warto sobie zawracać słowy krypto komediowymi kryminałami . Świetna recenzja . Obserwuje i zapraszam do mnie :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudnicka z całą pewnością ma rzeszę fanów, którzy przepadają za jej poczuciem humoru. Przypuszczam, że opiera na nim wszystkie swoje książki i skoro do gustu nie przypadła nam jedna, z resztą może być podobnie :)

      Usuń
  7. Nie znam jeszcze autorki, ale z pewnością niebawem zapomnę o tym, potykając się wzrokiem o jej nazwisko przy innej okazji :D
    O tak, są książki, nie pozostawiające w nas zupełnie nic i sama nie wiem, czy to bezpieczne, czy raczej nie - bo przecież może nam grozić marnotrawstwo czasu na powtórnej lekturze, a dokoła tyle nieznanych książek :D

    Twoja recenzja tak mnie rozbawiła, że zaśmiewałam się do rozpuku! Dziękuję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się rozbawić :)
      Naiwnie wierzę, że w każdej książce można przekazać coś znaczącego i nawet drobne wspomnienie jakiegoś wątku może wzbudzić do myślenia. Dlatego lepiej nie marnotrawić czasu na te, które nie mówią nam nic :)

      Usuń
  8. Mnie z kolei ta książka się bardzo podoba. Może nie jest najlepsza w dorobku autorki, ale nadal bawi. ;) Tylko poczucie humoru Rudnickiej jest specyficzne i nie każdemu przypadnie do gustu.
    Zastanawia mnie jedno, od kiedy kryminał ma czegoś uczyć? W moim odczuciu ma dostarczyć odpowiedniej dla gatunku dawki emocji i tyle. Nie każda książka musi uczyć. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzę z założenia, że kryminał, mimo że jest książką czysto rozrywkową, może napomknąć o czymś, co zmusza nas do myślenia. Słowo "uczyć" jest tu użyte na wyrost, ale ma podkreślać to, że książka nie powinna być wydmuszką.
      A co do poczucia humoru - przypuszczam, że moje jest zupełnie inne od autorki i właśnie tego jej powieści wzbudzają we mnie takie odczucia :)

      Usuń
  9. Rozbawiła mnie Twoja opinia - "Remigiusz Mróz uczy nas prawa, Bonda środowiska społecznego" taaak, rzeczywiście. Lekcje obu autorów są niebywale pouczające. Naprawdę, powinny zostać wpisane do kanonu literatury naukowej xD z pewnością osiągną niebywałe sukcesy;)))

    Co do Fartownego pecha, no nie każdemu może się spodobać, mnie rozbawiła, innych nie, ale żeby oczekiwać by czegoś nauczyła?;) Nie ten gatunek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiadomo, słowo "uczy" zostało tu użyte na wyrost. Bardziej chodziło mi o to, że wymienieni pisarze potrafią w historii kryminalnej lekko zarysować wątki, które zmuszają nas do zastanowienia się nad konkretnymi kwestiami. Sprawiają, że ich książki nie są jedynie zabawnymi wydmuszkami.
      Rudnicka ma swoich fanów i wierzę, że wpasowuje się w to, czego oni od niej oczekują. Ja mam inne poczucie humoru :)

      Usuń
  10. Czytałam dwie książki tej autorki, lekkie, sympatyczne, bazujące na humorze kryminały. Dobrze się przy nich bawiłam, ale nie oczekiwałam jakiś głębszych treści, właśnie takie przerywniki między poważniejszymi tematami. Komedia kryminalna w książkowej odsłonie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Traktowałam tę książkę jako przerywnik, ale niestety, chyba zawsze oczekuję czegoś więcej :) Albo to nie moje poczucie humoru, albo mam zbyt duże wymagania nawet wobec komedii kryminalnych :)

      Usuń
    2. I bardzo dobrze, trzeba podnosić poprzeczkę, nie tylko fabule, ale także własnym oczekiwaniom wobec książek. :)

      Usuń
  11. Wlasciwie wystarczyl mi sam tytul posta... I dziekuje nie skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo :) Lubię ostrzegać przed stratą czasu :)

      Usuń
  12. Tytuł niewątpliwie zachęca (przynajmniej mnie) do zapoznania się z książką. Jednak po przeczytaniu recenzji, na pewno po nią nie sięgnę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zmylił tytuł. Miało być ciekawie i zabawnie, a wyszło, jak wyszło :)

      Usuń
  13. Nie spodziewałam się, że może być źle, naprawdę ;) Wiem już jednak czego unikać, a mnie również zachęcała cena... ehh... można się strasznie naciąć jak widać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypożyczyłam tę książkę z biblioteki, więc nie zwracałam uwagi na cenę :) Ale bez względu na to, ile kosztuje ta książką, nie jest warta wydanych pieniędzy...

      Usuń
  14. O, dobrze że piszesz, bo chciałam sięgnąć po jakąś książkę Rudnickiej :) Fartowny pech będę omijać szerokim łukiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może autorka napisała coś lepszego, ale to na pewno nie jest pozycja warta przeczytania :)

      Usuń
  15. Dzięki Twojej recenzji, wiem co mam omijać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tę książkę trzeba omijać i to szerokim łukiem :)

      Usuń