sobota, 1 kwietnia 2017

Remigiusz Mróz wraca do formy, czyli kilka słów o "Inwigilacji"

R.Mróz, "Inwigilacja", Wydawnictwo Czwarta Strona 2017.

Nie planowałam czytać "Inwigilacji". Wiedziałam, że kiedyś zapoznam się z treścią tej książki, ponieważ seria o Chyłce i Zordonie zdążyła mnie już wciągnąć, jednak dużo bardziej prawdopodobne było to, że kiedy moje życie wreszcie ustabilizuje się na tyle, by móc wrócić do audiobooków, wysłucham tej powieści w interpretacji Krzysztofa Gosztyły. Plan uległ zmianie, gdy przyjaciółka podrzuciła mi swój egzemplarz książki i stwierdziła, że Mróz wrócił do formy. Miała rację.
Jeśli nie czytaliście poprzednich części serii o dwójce warszawskich prawników, darujcie sobie tę recenzję. Nie da się bowiem mówić o "Inwigilacji" bez nawiązania, chociażby, do zaskakującego zakończenia "Immunitetu". W jaką sprawę Chyłka i Zordon wplątali się tym razem? Cóż, w Warszawie odnajduje się człowiek, który kilkanaście lat wcześniej, jako nastolatek, zaginął podczas wakacji w Egipcie. Mężczyzna nie tylko wypiera się swojej dawnej tożsamości, przedstawiając się arabskim nazwiskiem, ale także przeszedł na islam i jest podejrzewany o planowanie zamachu terrorystycznego. Joanna Chyłka, widząc w tym szansę na reaktywację swojej kariery, podejmuje się obrony mężczyzny. Nie jest to wcale takie proste, gdyż, nie tylko, sprawa wydaje się z góry przegrana, ale i stosunki Chyłki z aplikantem Oryńskim są, łagodnie mówiąc, dość skomplikowane. A jakby tego było mało trzeba się zmierzyć z tym, kogo prawniczka nazywa pasożytem rezydującym w jej macicy i odnaleźć tego, kto przyczynił się do jego powstania.
Przyznam, że "Rewizja" i "Immunitet" trochę mnie rozczarowały i nie potrafiły utrzymać poziomu pierwszych dwóch części cyklu. Owszem, powieści wciągały, ale czytając je czułam pewien niedosyt. Poza tym niektóre postaci robiły się niezwykle irytujące. Z "Inwigilacją" rzecz ma się zupełnie inaczej. Po pierwsze tematy terroryzmu i przyjętej niedawno kontrowersyjnej ustawy antyterrorystycznej są świeże i interesujące. A Mróz pokazuje nam, do jakich konsekwencji może doprowadzić wadliwe prawo. Śmiem przypuszczać, że obraz przedstawiony przez pisarza dotrze do czytelników dużo skuteczniej, niż monologi gadających głów z telewizji. Po drugie - dla mnie ważniejsze - zarówno Chyłka jak i Zordon odzyskali swój pazur. Trzeba przyznać, że dzięki ciąży prawniczka odżyła, choć stanowczo nie z powodu dywagacji na temat tego, jak zła jest aborcja i skoro dziecko już jest, trzeba je urodzić. Dużo bardziej barwne zdaje się podejście Chyłki do macierzyństwa. Być może Matki Polki poczują się urażone tym, jak prawniczka określa swoje nienarodzone dziecko oraz tym, jak bardzo jest przeciwna cukierkowemu postrzeganiu niemowląt. Jednak ja na rodzicielstwo mam pogląd podobny do Chyłki i naprawdę cieszę się, że ktoś wreszcie z dystansem opisał sytuację, w której matka, mimo ciąży, nadal jest sobą. Aplikant Oryński, znany też jako Zordon także dorósł. I dobrze mu to robi. Nie jest już rozchwianą istotką, która nie wie, czego chce. Owszem, po raz kolejny musi zmierzyć się z dylematem moralnym, nadal ma wątpliwości co do tego, czy idzie właściwą ścieżką, ale powoli, z chłopca zamienia się w mężczyznę i naprawdę dodaje mu to uroku. Jednak nie byłabym sobą, gdybym wystawiła Mrozowi laurkę. "Inwigilacja" to pierwsza książka tego pisarza, którą przeczytałam - pozostałe pochłaniałam w wersji audio. Dlatego też po raz pierwszy przed moimi oczami pojawiły się pewne formy zapisu, które naprawdę podnosiły mi ciśnienie. Staram się nie być zbytnim językowym purystą, zdaję sobie sprawę z tego, że w książkach będących głównie rozrywką nie wszystko musi być idealne. Ale dlaczego człowiek, który odziedziczył ksywkę po Cormacu McCarthym to "Kormak" a nie "Cormac"? Dlaczego BMW X5 to "iks piątka" a nie "X5"? Czy naprawdę musimy wszystko spolszczać? W pewnym momencie bałam się, że ulubiony zespół Joanny Chyłki zamiast Iron Maiden zostanie nazwany "Ajron Mejden". Ale czepiać będę się nie tylko zapisu, ale i fabuły. Mamy do czynienia ze sprawą sądową. Dlaczego więc oskarżony tak rzadko pojawia się w książce? Owszem, często mówi się o nim, ale jego samego nie mamy okazji poznać. Bowiem na kartkach powieści występuje zaledwie kilkukrotnie i to w dość krótkich fragmentach. A szkoda, bo, biorąc pod uwagę zakończenie, mogłaby to być bardzo intrygująca postać.
Podsumowując, "Inwigilacja" nie jest książką idealną. Poza tym jestem pewna, że powieści Mroza wolę słuchać niż je czytać. Nie zmienia to jednak faktu, że to niezwykle wciągająca i zabawna historia, poruszająca aktualne tematy. Nie polecę jej tym, którzy prozą autora są już zmęczeni, ale zapewniam, że fani Chyłki i Zordona będą w pełni usatysfakcjonowani kolejną odsłoną ich historii. Sama muszę przyznać, że mimo lekkiego znudzenia poprzednimi tomami ten przeczytałam z wielką przyjemnością. 

21 komentarzy:

  1. Wciąż mam przed sobą Immunitet, więc Inwigilacja musi trochę poczekać. Cieszę się jednak, że przypadła CI do gustu bardziej niż dwie poprzednie części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę, wciąga niemal tak bardzo jak pierwsza część przygód Chyłki :) Polecam:)

      Usuń
  2. Wszyscy zachwycaja sie tym autorem.. Wszedzie mroz to mroz tamto. Kto to do cholery jest i czemu ja go jeszcze nie czytalam ?! Siegne wpierw po BEHAWIORYSTE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachwyt w moim przypadku to za dużo powiedziane, ale jest to autor, z którego książką można miło spędzić leniwe popołudnie. "Behawiorysty" osobiście nie polecam, jak dla mnie to jedna ze słabszych powieści autora. Dużo lepiej zacząć od "Kasacji", albo "Ekspozycji" :)

      Usuń
  3. O parwniczym duecie czytałam tylko Zaginięcie. Jak dorwę resztę w bibliotece to przeczytam, ale nie w najbliższym czasie. Mi spolszczanie nie przeszkadza, z resztą podobnie jak anglicyzmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te książki to czysta rozrywka, warto do nich zajrzeć podczas leniwego weekendu albo wakacji. Co do spolszczeń- przeszkadzają mi, niestety. Na niektóre słowa w oryginale gapiłam się tyle razy, że kiedy widzę ich spolszczoną formę muszę się zastanawiać, co właściwie autor miał na myśli i dlaczego mi to zrobił? Z kolei anglicyzmy nie przeszkadzają mi wcale :)

      Usuń
  4. Na razie za mną "Turkusowe szale", nie do końca mnie przekonały, ale może kryminalna odsłona twórczości tego autora bardziej mnie wciągnie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam powieści historycznych Mroza, bo po prostu nie lubię tego gatunku, ale mam wrażenie, że w kryminale spisuje się on całkiem nieźle. Warto spróbować :)

      Usuń
  5. Jeszcze nie miałam do czynienia z Panem Mrozem - wstyd 😉 ale planuję nadrobić zaległości i zacznę od początku 😊
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mróz to pisarz, którego ostatnio jest wszędzie pełno. Można spróbować, chociażby po to, by wyrobić sobie o nim własne zdanie :)

      Usuń
  6. Nie czytałam twórczości autora i jeżeli mam być szczera - nawet mnie nie ciągnie do tego żeby ją poznać. Z góry jestem nastawiona na nie i choć wiem, że to karygodne podejście, to jakoś nie umiem się przemóc. Może to jeszcze nie mój czas na te książki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem takie podejście :) Sama czasami odczuwam organiczny wstręt wobec pisarzy, którzy są chwilowo nazbyt popularni. Może kiedyś, kiedy Mróz zwolni z wydawaniem coraz to nowych książek i wszyscy przestaną o nim gadać, zdecydujesz się coś przeczytać :) A jeśli nie - to powieści czysto rozrywkowe - ich nieznajomość nie sprawia, że coś tracimy :)

      Usuń
  7. Muszę w końcu przeczytać jakąś książkę Remigiusza Mroza, bo ciągle o nim słyszę, znajomi też czytają, a ja nigdy nie wiem o co chodzi i zawsze jestem wykolegowany z rozmowy... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego samego powodu zaczęłam czytać jego książki :D Koleżanki tyle o nim gadały, że nie wypadało mi być nie na bieżąco :)

      Usuń
  8. Niestety przeczytałam tylko Trylogię z Forstem, która prawdopodobnie nie jest najlepszą serią Autora. W sumie nawet mi się spodobała, chociaż nie obyło się bez narzekania. Inne książki Mroza mam w planach, czekają na swoją kolej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trylogię z Forstem (teraz już ponoć tetralogię, bo niedługo czwarta część wychodzi) przesłuchałam w formie audiobooka i przyznam, że była całkiem niezła, choć zawierała parę absurdów (na przykład miałam wrażenie, że główny bohater ma jakieś nadprogramowe ilości zębów w szczęce, bo ciągle mu je wybijali, a nadal miał czym gryźć xD). Książki Mroza to ciekawa rozrywka, więc czasami można je poczytać :)

      Usuń
  9. Muszę w końcu wziąć się za Mroza, bo aż wstyd że u mnie stoi na półce i się kurzy, a w dodatku ciągle kolejne części wychodzą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro już stoi na półce, to najwyższy czas do niego zajrzeć :)

      Usuń
  10. Coraz częściej natrafiam na recenzje książek Mroza, który funkcjonował w moim życiu jako autor ulubionych audiobook'ów... mojej Mamy. Wprawdzie jej opowieści byly zachęcające, jednak nigdy nie zdobyłam się na samodzielne zapoznanie się z historią Chyłki i Zordona.
    Możliwość obserwacji zmieniajacych się bohaterów zazwyczaj jest atrakcyjne - widać, że Mrozowi udało się pokazać dorastanie postaci w sposób przekonywujący ;) Miło także czytać, że ta powieść stała się dla Ciebie zaskakująco satysfakcjonującą i pełniejszą, niż poprzednie.

    Co się tyczy zapisu - widać, czasami lepiej się nie narażać :D Zapis fonetyczny Iron Maiden - pokonał mnie skuteczniej niż inspiracja nazwy zespołu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja Mama ma dobry gust, jeśli chodzi o audiobooki :) Poprzednie książki Mroza poznawałam w ten sposób, bo to po prostu dobra rozrywka i ciekawa fabuła, którą można poznawać podczas gotowania, jazdy samochodem czy sprzątania. Z pewnością nie są to powieści, które zostawiają w nas trwały ślad. Aczkolwiek współczesność tych historii dodaje im atrakcyjności :)

      Usuń
    2. Dziękuję z promiennym uśmiechem w imieniu mojej Mamy :) <3

      Wydaje mi się właśnie, że poprzez silne osadzenie na gruncie współczesności powieści Mroza mogą stanowić przyjemną rozrywkę, na którą być moze się skuszę. Czasami potrzebuję czegoś potoczystego, co skutecznie wydrze mnie z objęć codzienności. Być może Mróz byłby dobrą strategią.

      Usuń