wtorek, 8 listopada 2016

"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" Mario Varasa Llosy, czyli o tym, że romantyzm przeszedł do lamusa.

M.Vargas Llosa, "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki", tłumaczenie M.Chrobak, Wydawnictwo Znak 2007
"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" to moje pierwsze spotkanie z peruwiańskim noblistą, Mario Vargasem Llosą. Nie odważę się bezwstydnie zrecenzować tej książki, mądrzejsi ode mnie już dawno stwierdzili, że autor zasługuje na najwyższe wyróżnienie w świecie literatury. Wtrącę jednak kilka słów od siebie.
Czytając "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" poznajemy, opowiadaną za pomocą narracji pierwszoosobowej, historię Ricarda, który wiódłby spokojne i szczęśliwe życie, gdyby w wieku lat nastu nie zakochał się w "niegrzecznej dziewczynce". Przez niemal pół wieku kobieta pojawia się i znika z jego życia, za każdym razem zamieniając spokój Peruwiańczyka w gruzy. Ricardo, nie mogąc wyleczyć się z toksycznej miłości, pozwala kobiecie traktować się jak pewnik i raz za razem łamać swoje serce. Bez względu na to, w jakiej części świata oboje się znajdują, prędzej czy później jedno odnajduje drugie, doprowadzając do kolejnych zawirowań, powrotów i rozstań. 
Mimo że historia wydaje się banalna, wcale taka nie jest. Nawet jej pozorna, cykliczna powtarzalność, przyćmiona przez sporą ilość niespodziewanych zdarzeń, wcale nie nuży czytelnika. Choć zaskakiwanie odbiorców nie jest czymś, do czego powieść dąży. "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" to opowiedziana przepięknym językiem historia jednego z ostatnich prawdziwych romantyków. Bowiem niegrzeczna dziewczynka i Ricardo prezentują dwie różne postawy. On - relikt przeszłości, wierzący w miłość, być może nawet na całe życie, potrafi prawić banały, gloryfikujące partnerkę, docenić jej kobiecość i czar, nie żąda od życia wiele, a jego jedynym marzeniem jest życie w Paryżu. Ona - wyrachowana manipulatorka, od słodkich słówek woli pieniądze, miłosne deklaracje ukochanego zwykła nazywać banałami rodem z telenoweli, łaknie skrajnych wrażeń i nie potrafi odnaleźć spełnienia w szczęśliwym życiu rodzinnym. "Niegrzeczna dziewczynka" zagubiona w swoich szelmostwach nie potrafi dostrzec, że nie tylko Ricardo jest śmiertelnie zadurzony w niej, ale i ona nie potrafi na długo o nim zapomnieć.
Rodzaj romantyzmu, jaki prezentuje Ricardo, dziś pozostaje aktualny jedynie w głowach marzycielek, które za młodu oglądały stanowczo zbyt dużo południowoamerykańskich telenowel przeplatanych amerykańskimi komediami romantycznymi. Współcześnie młode kobiety prędzej czy później muszą wyleczyć się z mitu księcia z bajki. Coraz więcej wśród nich (nas?) niegrzecznych dziewczynek, femme fatale, które dążą do wykalkulowanego wcześniej celu, jakim niekoniecznie są pieniądze czy mężczyzna. Być może pod wpływem zmian kulturowych, być może pod wpływem feminizmu, nie chcemy już być jedynie pięknymi kwiatami opiewanymi przez słodkie słówka dziesiątek absztyfikantów. Jednak "niegrzeczna dziewczynka" nigdy nie była współczesną feministką. Raczej kobietą, która wykorzystywała swoją niezwykłą urodę i przebiegłość, aby jednocześnie przeglądać się w oczach mężczyzn i czerpać z tego korzyści. Przypuszczam, że to kwestia metryki i temperamentu tej bohaterki, ponieważ, w dzisiejszych czasach, również jej postawa wydaje się anachroniczna. 
Jednak dla mnie esencją tej historii jest ból. Vargas Llosa pokazuje swoim czytelnikom, że nawet największe, najbardziej bezinteresowne uczucie jest naznaczone cierpieniem, choć jest ono zazwyczaj równoważone przez momenty totalnego szczęścia. Lecz Ricardo, w przeciwieństwie do typowego bohatera romantycznego, nie uważa, że życie bez ukochanej jest tak tragiczne, że należy je od razu zakończyć. Co prawda, raz postanawia popełnić samobójstwo, ale robi to w afekcie i, kiedy tylko zostaje powstrzymany, sam nie rozumie swoich zamiarów. Historia przedstawiona w powieści, pokazując czytelnikowi powszechność codziennych tragedii i bólu, przede wszystkim ukazuje nam nadzieję w dwóch postaciach. Pierwszą jest czas, który, bez względu na to, jak banalnie to brzmi, leczy rany. Natomiast drugą są ludzie wokół nas. Nawet jeśli tracimy jednych pojawiają się drudzy, życie trwa, kręci się i nie zawsze jest złe, czasami po prostu nijakie lub dobre.
"Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" to cudowna opowieść, o której nawet, na dobre, nie zaczęłam pisać. Bogactwo wątków i możliwości ich odczytywania sprawia, że każdy może znaleźć fragment, który go zainteresuje. Szczególnie, że na kartach powieści Ricardo dzieli się z czytelnikiem bezlikiem swoich uczuć i przemyśleń. Naprawdę warto przeczytać tę pięknie napisaną historię.
A co do Mario Vargasa Llosy... - na pewno zapoznam się jeszcze nie jedną jego powieścią.

4 komentarze:

  1. To najbardziej znana powieść Llosy, a ja jej jeszcze nie czytałam. Nie powiem, że wstyd i hańba, ale z pewnością materiał do nadrobienia. Zwłaszcza, że z tego co piszesz jest to swojego rodzaju dyskurs między romantyzmem a pragmatyzmem. Autora cenię sobie bardzo jako powieściopisarza i eseistę, więc i "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki" zagoszczą na mojej półce. Jak na razie czeka na mnie "Marzenie Celta" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto nadrobić :) Zrobiłam sobie ostatnio listę autorów do nadrobienia i trochę mnie ona poraża, ale mam wrażenie, że w pogoni za nowościami, książkami, które są właśnie "na czasie" można pominąć te dużo bardziej wartościowe. Z twórczości Vargasa Llosy czeka na mnie jeszcze "Lituma w Andach", ale poszukam też jakiś jego esejów, ponieważ ze wstydem przyznam, że nie znałam go z tej strony :)

      Usuń
    2. Takie listy potrafią zdołować - ja wolę nawet nie myśleć o tym, ile mam do nadrobienia :) Ale zgadzam się z Tobą, w zalewie nowości łatwo jest zapomnieć o perełkach wydanych wcześniej, lub chociażby przeoczyć te, które nie wybiły się medialnie.
      A wracając do eseistycznego Llosy: polecam Ci bardzo "Cywilizację spektaklu". To cieniutka, ale treściwa książeczka. Niby autor nie mówi niczego odkrywczego o współczesnym człowieku, lecz robi to w taki sposób, że książka czyta się sama:)

      Usuń
    3. Dzięki :) "Cywilizacje spektaklu" lądują na mojej liście :) I to tej krótkiej, możliwej do zrealizowania!

      Usuń