wtorek, 14 lutego 2017

Historie, które dobrze znamy zmieniają się na naszych oczach - o "Zagrodzie zębów" Wita Szostaka

W.Szostak, "Zagroda zębów", Wydawnictwo Powergraph, 2016.

Do niedawna Wit Szostak był pisarzem, którego wiecznie miałam w planach. Widziałam kilka programów kulturalnych, w których brał udział i podobały mi się jego wypowiedzi, jednak, jak wszyscy wiemy, dużo łatwiej gapić się na ekran, niż chwycić za książkę. Kiedy w księgarni w ręce wpadła mi "Zagroda zębów" wiedziałam, że to niezły wybór na moje pierwsze spotkanie z tym pisarzem. Od dziecka lubiłam grecką i rzymską mitologię, więc wariacje na temat Odysa, to coś w sam raz dla mnie.
"Zagroda zębów" to zbiór miniatur na nowo opowiadających mit o Odysie. Niby każdy z nas zna tę historię od dziecka: Odyseusz tuż po wojnie trojańskiej przez dwadzieścia lat tuła się z miejsca na miejsce, przeżywa różne przygody i nie może wrócić do Itaki, gdzie czeka na niego ukochana i wierna żona Penelopa oraz syn - Telemach, który nawet nie ma prawa pamiętać ojca. A co jeśli wyglądało to inaczej? Jeśli pomnikowe postaci wcale nie są wzorami, a Odyseuszowi nie udało się wrócić do domu? Albo wrócił do niego tylko po to, aby dowiedzieć się, że nikt na niego nie czeka? Wit Szostak przedstawia nam szereg wariantów historii, którą dobrze znamy, zmuszając nas do myślenia i szukania prawdy wśród licznych dywagacji.
Największą zaletą "Zagrody zębów" jest język. Wit Szostak jest mistrzem krótkiej formy. Jego miniatury są wyważone, napisane w pięknym, acz oszczędnym stylu. Można zauważyć również powtarzające się sformułowania i powielane pierwsze zdania podobnych tekstów, które przede wszystkim podkreślają subtelne różnice między poszczególnymi detalami kolejnych wersji mitu. W tych szczegółach tkwi specyficzny rodzaj poetyckości, będący siłą tekstów Szostaka.
Równie ważna jest jednak fabuła. I choć może nam się wydawać, że o micie o Odysie wiemy już wszystko, wariacje Szostaka dają wiele do myślenia. Przecież mit był przekazywany niegdyś z ust do ust, zapisano go dopiero setki lat po powstaniu. Ile możemy wiedzieć o jego pierwotnej wersji? Na ile różniła się ona tej, którą znamy? Czytelnika może zainteresować również obraz bohaterów. Zarówno Odys jak i Penelopa i Telemach, pierwotnie pozbawieni wad, w interpretacji Szostaka, zostają uczłowieczeni, ulegają własnym słabościom i pokusom z zewnątrz. Autor serwuje nam mit w mniejszy lub większy sposób odarty z heroiczności, przez co bliższy czytelnikowi. Pisarz zdaje się kontynuować tradycję starożytnych Greków, którzy tworzyli historie o herosach, by wytłumaczyć i odczarować otaczającą ich rzeczywistość. Szostak uzurpuje sobie prawo do dalszego przetwarzania tej opowieści, bycia współczesnym twórcą mitu, i doskonale się z tego zadania wywiązuje.
"Zagroda zębów" to krótka, zaledwie stustronnicowa książeczka. Duża część z miniatur Szostaka nie zajmuje nawet strony. Jednak są one tak pojemne i dają tyle przyjemności z lektury, że wydają mi się bardziej wartościowe niż wiele grubych tomiszczy. Przede wszystkim jednak "Zagroda zębów" zmusza do myślenia i zastanowienia się nie tylko nad samym mitem, ale także nad naszym postrzeganiem literatury i jej źródeł. Polecam każdemu, kto pragnie czerpać przyjemność z mistrzowsko napisanej prozy.

8 komentarzy:

  1. Ciekawa pozycja ;) Jakieś zbiory opowiadań znam ale z miniatura wiele wspólnego jeszcze nie miałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miniatury są za małe na opowiadania :) Ale nie zmienia to faktu, że ten zbiór warto przeczytać :)

      Usuń
  2. Jestem wielką fanką mitologii, dlatego jestem zainteresowana. A różne wersje mitów o Odysie mogą być fascynującą lekturą ;) Cieszę się, że pod względem językowym jest właśnie tak, jak piszesz, w takich powieściach nie znoszę trudnego, zbyt patetycznego języka. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U Szostaka nie ma ani odrobiny patetyczności. A całość wciąga czytelnika w świat mitologii :) Polecam!

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę, że, tak jak zapowiedziałaś kiedyś na moim blogu, poświęciłaś tej krótkiej książce dwie godziny z życia:) i tym bardziej cieszy mnie, że nie był to czas stracony. Ta książka ma w sobie coś kłopotliwego - jest zaskakująco minimalistyczna, a przy tym nierzadko nastręcza czytelnikowi problemów, zmusza do analizowania. Dobra, dziwna lektura. Jak będziesz miała ochotę na więcej Szostaka, polecam "Wróżenie z wnętrzności":)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Było warto :) Choć w efekcie spędziłam nad tą książką trochę więcej niż dwie godziny. Masz rację - jest niepokojąca. Nie mogłam połknąć jej za jednym razem, ponieważ po przeczytaniu kilku fragmentów musiałam zastanowić się nad treścią i tym, co wnosi. Po takim wstępie na pewno sięgnę po kolejne książki Szostaka :)

      Usuń