sobota, 18 lutego 2017

Kolejne kryminalne rozczarowanie, czyli "Raj" Lizy Marklund...

L.Marklund, "Raj", tłumaczenie K. Knockenhauer, Wydawnictwo Czarna Owca, 2010.
Chciałabym powiedzieć, że Liza Marklund wyrobiła sobie już dobrą pozycję w świecie miłośników kryminałów, ale nie mogę, ponieważ słyszałam zbyt wiele opinii na temat przeciętności tej autorki. Przeczytałam już "Żelazną krew", ponieważ była relatywnie tanim dodatkiem do tygodnika "Polityka", oraz "Studio sex", gdyż, mimo wszystko, staram się poznać pierwszy tom serii kryminalnych, do których zaglądam. Na "Raj" trafiłam w bibliotece. Szybkie spojrzenie na kilka pierwszych kartek uświadomiło mi, że mam do czynienia z drugą częścią cyklu o Annice Bentgzon, a że miałam właśnie ochotę na lekką, nieangażującą książkę powiedziałam sobie "czemu nie?".
Annika Bentgzon to dziennikarka z nocnej zmiany szwedzkiej popołudniówki, na co dzień zajmująca się korektami i nie do końca pogodzona z tragicznymi wydarzeniami, z którymi zmagała się przed rokiem. Obecnie zajmuje się głównie korygowaniem tekstów na temat ogarniającego całą Szwecję sztormu. W tych okrutnych okolicznościach przyrody ginie ciężarówka pełna papierosów z przemytu. Jakby tego było mało podczas jej zaginięcia zostają zamordowani dwaj mężczyźni. W międzyczasie do gazety, w której pracuje Annika zgłasza się szefowa fundacji "Raj" - kobieta obiecująca ludziom ucieczkę przed najgorszymi prześladowcami. Jeśli dołączymy do tego mafię jugosłowiańską i kobietę, która musi ukrywać się przed zbrodniarzem wojennym, zapowiada się  całkiem intrygująca historia.
Niestety, nie jest aż tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. Intryga zarysowana przez Marklund, choć z założenia ciekawa, ma swoje słabe i przewidywalne elementy. W końcu kiedy w powieści kryminalnej widzimy kobietę, która wygląda i zachowuje się nieskazitelnie, od razu podejrzewamy ją o coś złego. I właśnie tego typu postać całkowicie pogrążyła połowę intrygi "Raju". Podejrzenia czytelnika robią się jednoznaczne. Dla kontrastu wątek dotyczący jugosłowiańskiej mafii i jednego z jej członków należy do mocnych stron powieści. Choć przypuszczam, że dużo bardziej emocjonował tych, którzy nie posługują się językiem słowiańskim, gdyż kluczem do rozwiązania tej intrygi były dwa słowa, które każdy Polak rozpozna od razu. Dla Skandynawa czy mieszkańca Europy Zachodniej była to z pewnością podsycająca napięcie enigma.
Trudno pominąć w recenzji postać głównej bohaterki, która z założenia miała być silną kobietą, ale stanowczo za dużo płacze i to non stop z tych samych powodów. Jakby tego było mało nie do końca wie, co zrobić ze swoim życiem. Niby ma wyznaczony cel - chce zostać dziennikarką, ale w obliczu wyjątkowych okoliczności, jest w stanie porzucić wszystkie swoje marzenia. Do tego życie uczuciowe organizuje sobie na chybił trafił, co kończy się tak, a nie inaczej tylko dlatego, że wyczerpała już wszystkie limity nieszczęścia w miłości. Annika Bentgzon nie jest bohaterką, o której pragnę czytać. Kryminałowi potrzebna jest silna, niezależna kobieta z nutą wrażliwości. Zamiast tego dostajemy niezdecydowaną panienkę, która w sytuacjach granicznych jest zdolna do działania, ale na co dzień zadowala się leżeniem na materacu i użalaniem się nad własnym losem.
Skoro piszę o książce, wypadałoby też wspomnieć co nieco o języku. Cóż - Jelinek czy Joyce to to nie jest, ale i być nie musi. W końcu mamy do czynienia z literaturą popularną. Jednak w tym prostym, przejrzystym stylu irytuje nagminne powtarzanie słów. Znając odrobinę języki skandynawskie, mam świadomość, że część z tych powtórzeń jest uwarunkowana składnią szwedzkiego oryginału. Ale nie od tego mamy tłumaczy, żeby przekładali wszystko słowo w słowo. Czasami warto dołożyć jakiś synonim, albo zaimek, żeby całość brzmiała dobrze po polsku bez zbyt dużej ingerencji w treść.
Przyznam, że czekam na kryminał z kobietą w roli głównej, który mnie nie rozczaruje. Cykl Mroza z Joanną Chyłką nie jest zły, ale tom czwarty całkowicie pozbawił bohaterkę siły. "Cztery żywioły Saszy Załuskiej" Bondy zapowiadały się nieźle, ale już w drugim tomie bohaterka zaczęła się wikłać w dziwne romanse. Camilla Läckberg po "Księżniczce z lodu" oddała pierwsze skrzypce w swoim cyklu mężczyznom. A powieści Lizy Marklund z Anniką Bentgzon z roli głównej z tomu na tom coraz bardziej mnie rozczarowują. "Raj" nie jest całkowicie złą książką. Kiedy potrzebowałam niezbyt angażującej lektury na ciężki i nerwowy czas remontu, sprawdził się całkiem nieźle. Ale gdybym go kupiła, albo czytała w innych okolicznościach, pewnie czułabym się zawiedziona. Dlatego Wam tej powieści nie polecę, mimo że kocham skandynawskie kryminały. Trudno - nie wszystko może być idealne. A moje poszukiwania dobrego kryminału z kobietą w roli głównej po raz kolejny uznaję za otwarte.

15 komentarzy:

  1. Przewidywalność w kryminałach zabija przyjemność ich czytania, nie cierpię, kiedy takie sytuacje mają miejsce. :( Masz rację, z taką główną bohaterką straszliwie trudno jest wytrzymać, nie dość, że drażni swoim zachowaniem, to jeszcze niewiele wnosi do książki, brrr...
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bohaterowie kryminałów muszą być zwichrowani - to ich atut, ale naprawdę nie wiem czemu większość kobiet w tego typu powieściach jest rozchwiana? A przewidywalna akcja tylko dokończyła dzieła beznadziejności :(

      Usuń
  2. Ja w tym roku miałam ochotę na dobry kryminał. I jak do tej pory Tess Gerristen nigdy nie mnie rozczarowała, to z jej książką - "Autopsja" - poszło coś nie tak.
    Tak naprawdę mało jest dobrych kryminałów, których zakończenia nie da się przewidzieć. Ja ze swojej strony mogę polecić "Chemię śmierci" Simona Becketta!


    Pozdrawiam,
    czytaniamania.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Chemię śmierci" znam - słuchałam audiobooka kilka miesięcy temu i przyznam, że była to całkiem niezła historia, choć główny bohater drażnił mnie swoim zdystansowaniem. Ale zajrzę z chęcią do jakiejś książki Tess Gerristen, aczkolwiek "Autopsji" będę unikać :)

      Usuń
  3. Poczekaj kilka-kilkanaście lat a być może się doczekasz :D Jak już będę pisała powieść to na pewno będzie to kryminał z kobietą w roli głównej więc kto wie :D Na pewno wówczas dam Ci znać :P

    Co do kryminału, nie słyszałam ani o autorce ani o książce. Ale chyba nie mam czego żałować :) Czytając kryminały liczę na intelektualną zagadkę, która zachęci mnie i zmusi do myślenia, gdzie będę chciała sama rozwiązać zagadkę. A jak piszesz, że wszystko jest przewidywalne i mało "oryginalne" to spasuję :) Może następnym razem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A łudziłam się, że jestem jedyną osobą, która chce napisać taką książkę :) Mam już nawet rozpisany pomysł, ale jakoś nie czuję się na siłach, żeby zacząć pisać :)
      A co do "Raju" - nie masz czego żałować. Są na rynku kryminały znacznie lepsze i dużo bardziej zaskakujące :)

      Usuń
    2. Chyba każdej osobie tak zakochanej w książkach pomysł napisania własnej powieści kiedyś przyszedł do głowy :) Wspieram Cię mentalnie w tym przedsięwzięciu !

      Usuń
  4. Niestety ja kryminałów nie czytam, ale książka na pewno znajdzie swoich fanów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mnie fanki nie znalazła :) A kryminały to niezła odskocznia, ale rozumiem, że nie każdy je lubi :)

      Usuń
  5. Najgorsze co może być to przewidywalność w tego rodzaju książkach.
    Pozdrawiam,
    www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przewidywalność i marna główna bohaterka pogrążyły tę książkę. A szkoda :(
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. szkoda, spodziewałam się po niej więcej ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, ale trudno... Na rynku jest teraz tyle kryminałów, że prędzej czy później musi znaleźć się jakiś dobry :)

      Usuń
  7. Lubię kryminały, zwłaszcza na jesień, ale raczej tym się nie zainteresuję. Są na pewno lepsze pozycje, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są :) I to ile... Na początek mogę wymienić książki Mankella, Läckberg, Miłoszewskiego czy Ahnhema. A ta lista jest dużo dłuższa :)

      Usuń