poniedziałek, 23 października 2017

"Nielegalne związki" Grażyny Plebanek, czyli powieść o walce z nużącą normalnością

G.Plebanek, "Nielegalne związki", Wydawnictwo W.A.B., 2014.

Nie lubię opowieści o miłości, zdradzie i związkach. Grażyna Plebanek przekonała mnie jednak do swoich powieści wielokrotnie i byłam ciekawa, jaka jest jej wizja "Nielegalnych związków". Szczególnie, że bohaterem tej książki uczyniła mężczyznę, sprawiając, że daleko jej do sztampowego romansidła. Nie zmienia to jednak faktu, że powieść ta wzbudziła we mnie ambiwalentne uczucia.
Jonathan to Polak o skomplikowanej, międzynarodowej biografii. Razem ze swoją żoną przeprowadza się z Polski do Brukseli. Robi to dla niej i jej kariery. Stara się tam odnaleźć na nowo, co nie jest aż tak proste, jak mu się wydawało. Wtedy pojawia się ona. Ta druga. Andrea. Partnerka szefa jego żony. Kobieta uwodzicielska, wzbudzająca podziw, robiąca karierę dziennikarską. Jak pozostać wiernym żonie i dwójce dzieci w świecie, w którym nie ma się celu, kiedy obok stoi taka kobieta?
To nie jest zwykły romans. I właśnie to ratuję tę książkę. Ponieważ historia mężczyzny, który ma wszystko, czego chcieć powinien: odnoszącą sukcesy żonę, dwójkę cudownych dzieci, pracę sprawiającą satysfakcję, choć nie dającą wiele zarobić, w pełni ułożony świat. Jednak w momencie, w którym nawiązuje on kontakt z pozornie nieosiągalną kobietą to wszystko przestaje mieć znaczenie. Jest gotów umawiać się z nią ukradkiem w kościołach, do których w Brukseli nikt nie chodzi, by choć na chwilę być blisko niej. Jednocześnie Jonathan nie wyobraża sobie życia bez żony i dzieci. I właśnie to niezdecydowanie, ta ambiwalencja uczuć jest esencją tej powieści. Mężczyzna, stający się emocjonalnym i seksualnym niewolnikiem swojej kochanki, z drugiej nierozerwalnie przywiązany do rodziny, z którą żyje. Problem książki polega na tym, że Jonathana niezmiernie trudno zrozumieć. Być może winny jest temu charakter jego kochanki, kobiety nieautentycznej. Owszem, obserwujemy ją oczami Jonathana, jednak na początku miałam wrażenie, że tak idealne kobiety nie maja racji bytu, a potem zastanawiałam się jakim cudem ktoś taki może utrzymać przy sobie jakiegokolwiek mężczyznę. Andrea miała być marzeniem każdego mężczyzny, jednak z opisów Plebanek można wywnioskować, że jest to raczej kobieta odstręczająca. I nie chodzi o to, że nie można się z nią zaprzyjaźnić, raczej nie chce się mieć z nią nic wspólnego. Nie wiem, czy taki był zamysł autorki, czy to tylko moje odczucia, ale nie jest to kobieta, w której mógłby się zakochać ktokolwiek. Esencją książki jest z pewnością problem kontroli nad uczuciem. Kwestia zapanowania nad szaleństwem ciała i serca w imię dobra tych, którzy znacznie wcześniej w owym sercu zagościli. Niestety esencja ta zanika często pod płaszczykiem pożądania w tej powieści zamieniającego człowieka w zwierzę. Ciekawym przypadkiem jest również najbliższy przyjaciel głównego bohatera - Stefan. Zdaje się on być stereotypem mężczyzny, który dla seksu jest w stanie zrobić wszystko, a monogamia jest dla niego niewyobrażalną męką. Schemat, w który się on wpisuje jest interesujący, lecz gra z nim wydała mi się w efekcie za mało finezyjna. Tak samo jak jego rozmowy z głównym bohaterem, które zdają się nie wnosić wiele.
Po Grażynie Plebanek spodziewałam się więcej. Trójkąty miłosne i niezdecydowanie bohaterów potrafią wciągnąć, ale na krótką metę. Już w połowie powieść wydawała się nużąca i niemal przewidywalna. Jednak jeśli lubicie historie o relacjach damsko-męskich ta pozycja może się Wam spodobać. Przebija bowiem większość książek je poruszających łamaniem schematów i klasą, której nie można "Nielegalnym związkom" odmówić.

10 komentarzy:

  1. Jeśli jest schematycznie, może być nużąco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dawno nie męczyłam tak krótkiej książki przez ponad tydzień. Było nużąco :)

      Usuń
  2. Tym razem nie skuszę się na ten tytuł.
    kocieczytanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dość poplątana ta historia, ale pewnie dlatego, że i ludzie często utrudniają sobie życie w taki sposób...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku główny bohater utrudnia życie sobie i czytelnikom, którzy poznają jego historię :)

      Usuń
  4. Historia miłosna z punktu widzenia mężczyzny i to jeszcze z postacią femme fatale! Cudownie! :) Szkoda, że Andrea nie wyszła, ale i tak książka bardzo mnie zainteresowała. Kiedyś przeczytam, bo takie powieści zdarzają się nie często (a ja do femme fatale mam słabość). ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł jest ciekawy, choć dla mnie historia była trochę nużąca. Może dlatego, że femme fatale Plebanek nie wyszła :)

      Usuń
  5. Niestety romansidła omijam szerokim łukiem;) Chociaż przyznam, że takie napisane z punktu widzenia mężczyzny na pewno wnosi trochę świeżości do gatunku, o ile napisane byłoby dobrze;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie też. Nie spodziewałam się, że Grażyna Plebanek mogła napisać coś, co chce się nazwać tym słowem. A jednak ;(

      Usuń