niedziela, 1 października 2017

Szczerze o pozornym raju, czyli "Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie." Katarzyny Tubylewicz

K. Tubylewicz, "Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie", Wydawnictwo Wielka Litera 2017.

Do sięgnięcia po książkę "Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie" Katarzyny Tubylewicz zachęciła mnie sama autorka podczas występu w "Barłogu Literackim" Sylwii Chutnik i Karoliny Sulej. Tubylewicz opowiadała tam o Szwecji w sposób refleksyjny, odczarowując mit skandynawskiego raju. Jako, że sama miałam okazję rozwiać mgłę ułudy wiążącą się z ponoć najszczęśliwszym krajem na świecie - Danią, byłam niezmiernie ciekawa, co chowają przed światem Szwedzi. I przyznam, że dowiedziałam się wielu bardzo interesujących rzeczy.
"Moraliści" to podzielone na sześć części wywiady, mogące nam wiele powiedzieć o prawdziwym obrazie Szwecji. Nie tej, która jest równa dla wszystkich i przyjmuje niemal każdego pod swoje skrzydła, ale tej, nie do końca radzącej sobie z sytuacją, w jaką sama się wplątała. Czy w kraju idealnym mogą pojawiać się problemy związane z równością płci, wiarą, solidarnością czy wykluczeniem? Gdzie jest złoty środek pomiędzy tolerancją dla odmienności i religii a adaptacją do zasad panujących w państwie, do którego się przyjechało? Z czym kojarzą się w tym skandynawskim kraju solidarność, feminizm, tolerancja, dobroć, równość, integracja, wolność i uniwersalność? Tego możecie dowiedzieć się z książki.
Książkę Tubylewicz kupiłam impulsywnie, czułam, że muszę ją mieć, ponieważ potrzebowałam odpowiedzi. Jak niemal każdy człowiek, znający Skandynawię z czegoś więcej niż podręczniki i krótkie wakacje, próbowałam dojść do tego, co sprawia, że tamtejsze kraje pozornie wydają się rajem, ale po bliższym poznaniu okazują się być pełnymi problemów, o których otwarcie się nie mówi. Tubylewicz nie boi się o nich opowiadać. Z każdym ze swoich rozmówców (a trzeba przyznać, że nie są to jedynie rodowici Szwedzi) podejmuje trudne i czasami niewygodne tematy. Rozmawia z osobami, które na co dzień mają do czynienia z uchodźcami, znają ich problemy i wiedzą, jakie kłopoty generują. Podejmuje dialog z Birgittą Notlöf, która od trzydziestu lat pracuje na przedmieściach z kobietami, którym trudno zaaklimatyzować się w nowej ojczyźnie nie tylko dlatego, że ogranicza ich religia czy poglądy ich mężów, ale także dlatego, że są analfabetkami. To właśnie w tych miejscach, przez część naszych rodzimych polityków niesłusznie nazywanych "no go zones" widać, na czym polegają problemy uchodźców. Tubylewicz rozmawia także z kierowniczką ośrodka dla uchodźców, zdolną do uświadomienia nam, na czym polega największy ich problem. A jest nim bezczynność. Ośrodek dla uchodźców wydaje się być substytutem więzienia. Niby jest się w nowym miejscu, ale nie można iść do przodu ze swoim życiem, ponieważ trzeba czekać na decyzje odpowiednich urzędów. A to czekanie może trwać rok, a nawet i dłużej. Nie myślcie jednak, że "Moraliści" to wywiady tylko i wyłącznie dotyczące fali emigracji. Co to, to nie. Znajduje się tam wiele rozmów dotyczących innych problemów i samej istoty szwedzkości. Do moich ulubionych należy rozmowa z Evą Brunne, pierwszą na świecie luterańską biskupką otwarcie przyznającą się do swojego homoseksualizmu. Wyobrażacie sobie coś takiego w kraju nad Wisłą? A w Szwecji, choć jeszcze kilkadziesiąt lat temu wywołałoby to wielkie kontrowersje, jej nominacja na biskupa Sztokholmu była możliwa. Brunne opowiada bardzo dużo o istocie Kościoła Szwecji. Muszę przyznać, że, jak na razie, to jedyna instytucja kościelna, która wzbudziła cień mojej sympatii. Dlaczego? Ponieważ stara się być tolerancyjna. Tamtejsza rada biskupia dyskutuje na temat współczesnego świata i zastanawia się na ile jest on kompatybilny z naukami biblijnymi. Nie uznaje tekstów sprzed kilku tysięcy lat za niezmienne i niemożliwe do reinterpretacji. Drugi wywiad, który bardzo zapadł mi w pamięci Tubylewicz przeprowadziła z Ebbą Witt-Brattström, szwedzką literaturoznawczynią. Dotyczył on feminizmu i tego, że Szwecja jest tak naprawdę rajem dla mężczyzn, którzy w przeciwieństwie do kobiet, uznają swoją aktywność przy zajmowaniu się dziećmi za wielkie poświęcenie i żądają pochwał. W wywiadzie skrytykowała ona także mojego ulubionego Karla Ove Knausgårda. Przyznam, że całkowicie słusznie. I choć nie zgadzam się ze wszystkimi opiniami zawartymi w tej książce, muszę przyznać, że poglądy prezentowane przez rozmówców Tubylewicz zmuszają do myślenia.
"Moraliści. Jak Szwedzi uczą się na błędach i inne historie." to książka pełna refleksji i chęci zrozumienia szwedzkich problemów. To także wstęp do próby pojęcia zmian, które nieustannie przekształcają nasz świat. Polecam ją wszystkim, chcącym rozwiać mgłę ułudy znad szwedzkiego raju. 

7 komentarzy:

  1. Podczas wyjazdu do Szwecji, mimo wielu sympatycznych osób, spotkałam i te, które są negatywnie nastawione na jakiekolwiek inne narodowości. O nieidealnych zdarzeniach z tego kraju również trochę słyszałam. Z pewnością przeczytam tę książkę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto. Dzięki wywiadom autorka pokazała Szwecję z tak wielu perspektyw, że trudno wyobrazić sobie, że może ona wydawać nam się jednowymiarowa :)

      Usuń
  2. Uwielbiam całą Skandynawię, a ta pozycja wygląda na taką, która pewnie mi się średnio spodoba i raczej rozwieje wiele mitów w mojej głowie, ale mimo wszystko chętnie bym ją przeczytała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też uwielbiam Skandynawię i czasami bardzo tęsknię za latami, które tam spędziłam. Ale uspokajam - wyleczenie z mitów nie jest równe z utraceniem chęci do życia w takim społeczeństwie :)

      Usuń
  3. Uważam, że to jedna z lepszych książek, jakie miałam przyjemność czytać odnośnie tej tematyki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Dawno nie trafiłam na książkę, która pokazała jakiś kraj z tak wielu perspektyw :)

      Usuń
  4. Zachęciłaś mnie... sięgnę.

    OdpowiedzUsuń