poniedziałek, 28 listopada 2016

Krótkie historie o ulotnej codzienności - o "Przyjaciółce z młodości" Alice Munro

A.Munro, "Przyjaciółka z młodości", tłumaczenie A.Kuc, Wydawnictwo Literackie, 2013.
Za książkę Alice Munro sięgnęłam w ramach mojej prywatnej i nigdzie nie rozgłaszanej akcji "Nadrabiamy noblistów". Jej założenie jest bardzo proste - uznaję, że Akademia Szwedzka jest mądrzejsza ode mnie i, skoro nagrodziła kogoś najważniejszą w świecie literatury nagrodą, to istnieje niezmiernie wysokie prawdopodobieństwo, że ma rację i książki uhonorowanych autorów naprawdę są warte przeczytania. Można to też nazwać "pójściem na łatwiznę" albo wybieraniem bezpiecznych ścieżek na polu minowym decyzji czytelniczych. Ale spokojnie, nie samymi noblistami człowiek żyje, choć tym razem napiszę kilka słów o dziele laureatki tej nagrody.
Alice Munro to kanadyjska pisarka, specjalizująca się w krótkich formach. "Przyjaciółka z młodości", którą przyszło mi czytać, jest, jak większość dzieł tej autorki, zbiorem opowiadań. Mimo że każde z nich przedstawia inne zdarzenia, mają pewne wspólne elementy. Głównym z nich jest codzienność. Munro snuje historie, które nie są ani sensacyjne ani przerażające, lecz zwykłe, wyjęte z życia, powszednie. Mogłyby się przydarzyć każdemu, kogo dotyczyłoby dane miejsce, czas czy okoliczności. Takie opowieści, choć ułożone w bardziej prostacki sposób i osadzone w innym świecie, możemy usłyszeć nawet od sąsiadek w małych miasteczkach czy znudzonych sprzedawczyń w sklepie. Sama Munro wykorzystuje ten społeczny mechanizm, w części swoich historii, odnosząc się do lokalnych plotek i tego, jak jej bohaterów widzi opinia publiczna. Jednak tym, co sprawia, że te na wskroś zwykłe opowiadania zdają się mieć wyjątkowy, żeby nie powiedzieć magiczny charakter, jest język. Kanadyjka stroni od zbędnych ozdobników, pisze prosto, by trafiać bardziej do serca niż do wyobraźni, jej opowiadania mają niemal nieskazitelną kompozycję, pozwalającą ująć dużą część ludzkiego życia na około pięćdziesięciu stronach. Także stoicyzm, przebijający się w tekstach Munro, sprawia, że coś, co z innego punktu widzenia mogłoby być dramatem, jest jedynie doskonale wyważoną historią. I choć forma opowiadania wymusza na autorce zwięzłość, udaje jej się wplątać w treść, nadające całości dodatkowego smaku, szczegóły, powracające motywy lub przedmioty, które przyklejają się do bohaterów, ujawniając ich charakter. 
Proza Munro jest mistrzowska i naprawdę trudno jej cokolwiek zarzucić, lecz mnie nie zachwyciła. Mówi się, że Kanadyjka jest autorką literatury kobiecej. Dla mnie to bardzo krzywdzące określenie, w którego zakres można wsadzić wszystkie emocjonalne historie z paniami w rolach głównych, od dobrze napisanej literatury pięknej do harlequina. Kobiece jest wszystko to, co nie spodoba się wszystkim czytelnikom, ponieważ opisuje świat z perspektywy pozornie słabszej płci i, jakby tego było mało, odnosi się do uczuć w bardziej bezpośredni sposób. I nie chcę tej łatki prozie Munro przypinać, jednak coś z tyłu mojej głowy, każe mi to zrobić. Bo, choć przepadam za opisem piękna codzienności, twórczość Kanadyjki mnie nie przekonuje. Cały czas mam wrażenie, że jakaś cząstka tych historii jest przerażająco wręcz trywialna. I to w negatywnym znaczeniu tego słowa. Kiedy czytam opowiadania napisane przez noblistkę, chcę dać się porwać, wciągnąć do książkowej rzeczywistości, zauważyć coś wyjątkowego... A podczas lektury niektórych fragmentów utworów Munro, szczególnie tych odnoszących się do małomiasteczkowych plotek, czy postrzegania kogoś przez pryzmat opinii publicznej, miałam wrażenie, że zaraz stanie mi przed oczami ktoś w stylu Barbary Mostowiak z "M jak miłość", zwracającej się do męża: "Lucjan, słyszałeś co we wsi mówili?" Nie mam pojęcia, czy tak wyglądają dialogi w tym serialu, bo nie oglądałam go od ponad dekady, ale sama idea, pojawiająca się podczas spotkania z poważną literaturą, jest przerażająca.
Nie mam "Przyjaciółce z młodości" nic do zarzucenia. Munro zaserwowała czytelnikom dziesięć opowiadań o codzienności, napisanych pięknym językiem i obnażających zwykłe życie, nadających mu znaczenie. Cóż mam powiedzieć więcej? Wypada jedynie sparafrazować klasyka i zapytać, jak mnie nie zachwyca, jak ma zachwycać? I, choć to pewnie sprzeczne z wszelkimi zasadami kodeksu recenzenta (a istnieje taki?) mam zamiar polecić tę książkę. Ponieważ to jedne z najlepszych opowiadań, jakie zdarzyło mi się czytać. Nie mówię tego tylko dlatego, że uważam Akademię Szwedzką za mądrzejszą ode mnie. Po prostu, nie warto zniechęcać nikogo do dzieł mistrzyni w swoim gatunku tylko dlatego, że ja nie mam "tego czegoś" pozwalającego pokochać jej książki. Wszystkie polonistyczne mechanizmy wbijane mi przez pięć lat studiów do głowy, mówią, że "Przyjaciółka z młodości" Alice Munro dobrą książką jest. I niech tak zostanie. A ja posiedzę w kącie, jak krnąbrny uczeń, którego trudno przekonać. 

4 komentarze:

  1. Też uważam, że Komitet Noblowski jest ode mnie mądrzejszy, ale jakoś na Munro na razie nie ma mocnych - nie mogę się przemóc. Na półce czeka jej książka, a ja zawsze mam coś innego do przeczytania. Cokolwiek, byle nie jej opowiadania. Głównie dlatego, że boję się odczuć podobnych do Twoich: niby dobre, ale... Jeśli chcę coś niby dobrego, nie sięgam po noblistę. Oni mają zachwycać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze to ujęłaś, nobliści mają zachwycać. Natomiast Munro jest perfekcyjną rzemieślniczką, której brakuje tej iskry, która dzieło zamienia w arcydzieło. Po lekturze tego zbioru, muszę przyznać, że moim zdaniem ta pisarka na Nobla nie zasłużyła. I naprawdę warto przeczytać jakąkolwiek inną, dobrą książkę w zamian za jej opowiadania :)

      Usuń
  2. Podoba mi się Twoje podejście:) opowiadania i język autorki doceniasz, choć jednak nie trafiły do Ciebie tak, jak się tego spodziewałaś. Nobla jednak za darmo nie dają, zgadzamy się co do tego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzamy się, chociaż trudno mi tego Nobla przetrawić :) A opowiadaniom Munro nie mogę nic zarzucić, oprócz tego że nie potrafią mnie zachwycić. To trochę frustrujące xD

      Usuń