niedziela, 14 stycznia 2018

Bierność nigdy niczego nie naprawi, czyli "Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa" Harukiego Murakamiego

H.Murakami, "Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa", tłumaczenie A. Zielińska-Elliot, Wydawnictwo Muza 2013.

Haruki Murakami to pisarz, z którym mam sporo problemów. Patrzę bowiem na jego utwory z dwóch perspektyw - czytelniczej i krytycznej. Ta druga często każe mi wytykać wady języka tego pisarza i twierdzić, że większość jego książek jest zbyt prosta i płaska w odbiorze, a bohaterki, które kreuje są bez wyrazu. Jednak jako czytelniczka lubię zatapiać się w świat budowany przez Japończyka i często identyfikuję się z tworzonymi przez niego postaciami (głównie płci męskiej, nie pytajcie dlaczego). Na szczęście w przypadku "Bezbarwnego Tsukuru Tazaki i lat jego pielgrzymstwa" nie muszę być zbyt krytyczna.
Tsukuru Tazaki to trzydziestosześcioletni kawaler, który stara się ułożyć swoje samotne i monotonne życie. Spotyka kobietę - Sarę Kimoto i zbliża się do niej na tyle, by opowiedzieć jej najsmutniejszą historię swojego życia. Jako młody chłopak mieszkający w Nagoi miał czwórkę przyjaciół. Przeżył z nimi kilka pięknych lat. Nawet wtedy, gdy jako jedyny przeniósł się na studia do Tokio starał się za wszelką cenę utrzymywać z nimi kontakt. Jednak pewnego dnia, nagle, bez powodu, wszyscy zaczęli go ignorować. Tsukuru nigdy nie dociekał, dlaczego tak się stało. Jednak w chwili, w której Sara mobilizuje go do poszukiwań, jest gotów je podjąć. Nie wie jeszcze, jak daleko go poniosą.
Człowiek jest istotą społeczną. Bez względu na to, jak bardzo pragniemy temu zaprzeczyć, potrzebujemy aprobaty bliskich i otoczenia. Główny bohater powieści Murakamiego został jej pozbawiony nagle i to w najbardziej brutalny ze sposobów. Cierpiał z tego powodu miesiącami i nie potrafił o tym zapomnieć, jednak nigdy nie odważył się zapytać dlaczego przyjaciele tak nagle go odrzucili. I choć większości czytelników wyda się to dziwne, ponieważ dociekanie leży w naszej naturze, do Tsukuru Tazaki ta bierność pasuje. Ponieważ od samego początku wydawało mu się, że do niczego i nikogo nie przystaje. Wystarczy spojrzeć na pierwszy, prozaiczny powód - każdy z jego przyjaciół nosił nazwisko związane z jakimś kolorem z czym wiązały się konkretne pseudonimy: Biała, Czarna, Czerwony i Niebieski. Tsukuru z racji nazwiska, które nie pasowało do reszty na zawsze pozostawał jedynie Tsukuru. I to czyniło go, w jego mniemaniu, bezbarwnym. Odstawał także w innych aspektach, zawsze wydawało mu się, że jest czymś w rodzaju piątego koła u wozu i dlatego, choć odrzucenie było dla niego szokiem, nie stanowiło ono dla niego czegoś całkowicie niezrozumiałego. Jakby sam wcześniej wydał na siebie ten wyrok. Trudno mi pisać o samych poszukiwaniach prowadzonych przez Tazakiego - nie chcę zdradzać zbyt wiele z treści. Jednak warto zaznaczyć, że czas wszystko zmienia i poszczególne etapy poszukiwań sprawiają, że to, co niegdyś wydawało się traumą, teraz jest jedynie cieniem smutku, a całe wyjaśnienia zawsze będą wydawały się niewystarczające. Należy wspomnieć też o tym, z czym Murakami, w moim mniemaniu ma problem, czyli o postaciach kobiecych. O ile Sara, która nie pojawia się w książce zbyt często jest kobietą z krwi i kości, która wie czego chce i do czego dąży, o tyle zarówno Czarna jak i Biała wydają się być jedynie naszkicowane. Jedna z nich długo cierpiała z powodu pewnych problemów, nigdy dokładnie niezdefiniowanych, a druga wydawała się wieczną opiekunką i służącą - czyli kobietą wyrzekającą się siebie dla innych. Obu brakuje głębi i służą raczej odgrywaniu konkretnej roli niż istnieniu jako osobne byty. Powieść Murakamiego jest jednak przede wszystkim opowieścią o samotności - o tym, że można się do niej przyzwyczaić i trwać w niej niemal bezboleśnie. Jednak kiedy pojawia się realna szansa na to, że nie będzie trzeba już żyć pojedynczo, można zrobić wiele, by z takowej alternatywy skorzystać. Lecz najpierw trzeba pokonać ból odrzucenia, a ten jest często niewyobrażalny. To także historia ludzkich zmian. Młodzi, pełni ideałów, piękni, wydawaliśmy się sobie więcej warci niż dorośli, którzy zbyt wiele muszą i dlatego tracą nie tylko wolność, ale i cel w życiu.
Trwanie obok wszystkiego nie jest łatwe. Jednak bohaterowi Murakamiego długo udawało się tak żyć. Jego historia wciąga i niepokoi. Co musiało się stać, skoro przyjaciele z dnia na dzień zerwali z nim kontakt? Czy zrobili to słusznie? A może liczyli na inną reakcję samego Tsuskuru, a on milcząc, stracił coś bardzo cennego? "Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa" to prosta, wzruszająca historia o odbudowywaniu mostów, która z pewnością jest jedną z najlepszych powieści Murakamiego. 

4 komentarze:

  1. W przypadku Murakamiego sprawdziło się u mnie powiedzenie: lepiej późno, niż wcale. Dopiero w zeszłym roku poznałam jego twórczość i chcę poznawać ją dalej, dlatego chętnie przeczytam tę powieść :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, Murakami to pisarz, którego bardzo dobrze się czyta. Lektura jego powieści to czyta przyjemność :)

      Usuń
  2. Przyznam, że Murakami jest jednym z moich ulubionych pisarzy, ale właśnie z punktu widzenia czytelniczego, nie krytycznego. Aczkolwiek sporo jego książek czytałem jeszcze w gimnazjum i liceum, a wtedy byłem mocno bezkrytyczny. Właśnie "Bezbarwny Tsukuru..." to jedna z takich powieści, więc nie pamiętam zbyt wiele na jej temat. Niemniej uwielbiam u Murakamiego ten specyficzny klimat jego opowieści i właśnie męskich protagonistów - też się z nimi zawsze utożsamiam ;). Natomiast to, że Murakami ma problem z postaciami kobiecymi to fakt. Gdy jeszcze są bohaterkami głównymi w danej powieści lub opowiadania, to jest okej, ale jeśli figurują jako niedostępny obiekt westchnień głównego bohatera, to zwykle ocenia się je głównie przez pryzmat wyglądu - bohater poznaje jakąś kobietę i pierwszym, co jest opisane przez Murakamiego, jest jej uroda. Nie to, jak w jej wyglądzie manifestują się cechy jej charakteru, ale to, czy jest ładna czy nie. W sumie zauważyłem to dopiero ostatnio, gdy czytając zbiór opowiadań, gdzie miałem nagromadzenie postaci kobiecych i opis każdej zaczynał się od tego samego. I często też na tym się kończył. Smutne to. Tak czy inaczej lubię Murakamiego, bo zawsze utożsamiam się z tymi bohaterami, ale nie mogę go nie krytykować za pewne rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Murakami z wyglądem kobiet ma problem. Przyznam, że pomimo dwóch podejść nie przebrnęłam przez "Koniec świata i hard-boiled wonderland"- na początku pojawia się tam opis kobiety, która jest ładna, mimo swojej pulchności. Tak mnie to irytuje, że porzucam książkę po kilkunastu kartkach. A szkoda. Bo Murakami naprawdę potrafi wciągnąć mnie w swój magiczny świat ludzi żyjących odrobinę inaczej i znajdujących w swojej egzystencji coś niezwykłego. A błędy i niedociągnięcia jestem w stanie temu pisarzowi wybaczyć. Choć czasami rzeczywiście jego płaskie postrzeganie świata wzbudza we mnie smutek.

      Usuń