poniedziałek, 22 stycznia 2018

O traumie kata, czyli "Zaginiony" Michaela Katza Krefelda

M.Katz Krefeld, "Zaginiony", tłumaczenie E. Frątczak-Nowotny, Wydawnictwo Literackie, 2015.

Gdybym czytała serie w odpowiedniej kolejności, nie byłabym sobą. Dlatego też cykl Michaela Katza Krefelda o detektywie Ravnie zaczęłam od drugiego tomu. Cóż, przeglądając biblioteczne półki nie mogłam się powstrzymać i poczekać, aż ktoś zwróci książkę będącą początkiem serii. Z dwóch powodów. Po pierwsze - po roku od powrotu do Polski moja tęsknota za poukładaną Skandynawią w wersji duńskiej osiągnęła apogeum. A po drugie Ravn to po duńsku Kruk, czyli moje drugie ulubione zwierzę, tuż po kocie. Zapewniam jednak, że to nie jedyne powody, dla których warto było przeczytać "Zaginionego"
Były policjant, Thomas Ravnsholdt nie radzi sobie ze swoim życiem. Mieszka na łodzi, jego życiowym towarzyszem jest stary pies, stanowczo za dużo pije i nie może się pogodzić ze śmiercią ukochanej kobiety. Z marazmu wyrywa go zlecenie, którego początkowo nie chce przyjąć. Pewien stateczny księgowy poszedł do pracy, okradł znajdujący się w biurze sejf i zniknął. Po pół roku od tego wydarzenia zgłasza się do Ravna siostra złodzieja. Kobieta jest przekonana, że bratu stało się coś złego. Detektyw rusza do Berlina by zbadać sprawę. Nie wie jeszcze, jak dawnych czasów sięga afera, w którą się wplątał.
Przełomy dziejowe dla niektórych są związane z osiągnięciem wolności. Innym wywracają świat do góry nogami. Widać to w powieść Katza Krefelda, w której przeplatają się wątki współczesne i te sprzed zburzenia Muru Berlińskiego. Bohaterem tych pierwszych jest Ravn, tych drugich naczelny kat Stasi, wyciągający w swojej tajnej piwnicy informacje z tych, którzy oficjalnie są już niemal martwi. Obserwujemy go podczas ostatnich chwil komunizmu w NRD. To właśnie te obrazy mają naprowadzić na trop Ravna i czytelnika. Jednak historia Erharda Haussera służy również pokazaniu, jak daleko można się posunąć w imię ideałów i jak długo można wierzyć w racje systemu, który upada. Ten kat nie chce jednak przyjąć upadku do wiadomości i walczy by uratować resztki dawnej potęgi i przy okazji zniszczyć życie kolejnej osoby, kolejnej rodziny, kolejnego wroga "ojczyzny". I choć dla nas, Polaków, nikczemność dawnego systemu, "ubeckie metody" i ślepa wiara w system nie są czymś zupełnie obcym, ponieważ albo o tym słyszeliśmy, albo mieliśmy z tym piekłem do czynienia. Jednak trzeba przyznać Krefeldowi, że opisał tę rzeczywistość w sposób wystarczająco obrazowy, by nakreślić czytelnikom okrucieństwo świata za żelazną kurtyną. Lecz znacznie ciekawsze, niż przygody agenta Stasi są perypetie samego Ravna. A trzeba przyznać, że nie jest on człowiekiem łatwym w obyciu. Już sam sposób, w jaki przyjmuje zlecenie, można uznać za kontrowersyjny. A to, jak miota się między zrobieniem tylko tego, co konieczne, a całkowitym poświęceniem się misji wydaje się niemal urocze. Postać wykreowana przez Katza Krefelda jest nie tylko pełna sprzeczności, ale i ciekawa. Ravna nie da się lubić, ale można zauważyć w nim silnie zarysowany kręgosłup moralny. To jeden z tych bohaterów kryminałów, o których chce się czytać, ponieważ mimo słabości i ciężkich przeżyć, wie, co należy zrobić, umie myśleć i znajduje wyjście wtedy, gdy czytelnikom wydaje się, że go nie ma. "Zaginiony" jest jednak przede wszystkim dobrze skonstruowanym kryminałem, który, choć czasami nie porywa prędkością akcji, wciąga czytelnika w swój świat. Intryga kończy się całkiem zaskakująco, a i poszczególne wątki sprawiają, że książkę trudno odłożyć. Irytują tylko sceny związane ze śmiercią ukochanej detektywa. Rozumiem, że jest to sprawa łącząca poszczególne tomy i ma ona nadać głównemu bohaterowi melancholijny wymiar człowieka skrzywdzonego przez życie, ale stopień, w którym Ravn, mimo okoliczności, nie może się otrząsnąć z traumy odbiera tej postaci wiele z początkowego uroku.
Jeśli szukacie dobrego kryminału, sięgnijcie po serię o Ravnie. Choć przypuszczam, że lepiej zacząć ją od pierwszego tomu. Obiecuję, że kiedy tylko dopadnę tę książkę, przeczytam ją i zrecenzuję, choć nie czuję specjalnych niedogodności związanych z tym, że najpierw przeczytałam "Zaginionego". Wam też życzę miłej lektury. Powieść Michaela Katza Krefelda z pewnością do takich należy.

4 komentarze:

  1. A powiem Ci, że czytałam pierwszy tom i nie spodobał mi się zupełnie. Niestety Ravn okazał się detektywem z "dobrym nosem", a takich nie lubię najbardziej - wszystko wpada im w łapki i dzięki geniuszowi, który nie jest zbyt widoczny w powieści, udaje im się rozwiązać zagadkę. Teraz jednak trochę się zastanawiam, czy druga część byłaby tak samo zła jak pierwsza, czy może jednak miałaś nosa, że zaczęłaś właśnie od niej ;).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zauważyłam, żeby Ravnowi wszystko wpadało w łapki, ale może to dlatego, że mnie to aż tak bardzo nie drażni (ta słabość do superbohaterów xD). Choć liczę na to, że po pierwszym tomie autor się czegoś nauczył i rzeczywiście trafiłam na książkę bardziej przemyślaną. Zobaczymy :)

      Usuń
  2. Uwielbiam recenzje takich książek, które nie są dość popularne, a o tej jeszcze nie słyszałam :)

    Z przyjemnością zaobserwowałam profil, Pozdrawiam i zapraszam do siebie,
    iskraczyta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło :) Czasami lubię czytać książki, o których nie wszyscy słyszeli. Dzięki temu łatwiej zachować obiektywizm :) Pozdrawiam :)

      Usuń