środa, 24 stycznia 2018

Każda kobieta ma to coś..., czyli "Kaprysik. Damskie historie" Mariusza Szczygła

M. Szczygieł, "Kaprysik. Damskie historie", Wydawnictwo Agora, 2017.

Czy mężczyzna może pisać o kobietach w sposób celny i zabawny, ale tak, aby nikogo nie wyśmiać i nie urazić? Czy mężczyzna może przedstawić szereg kobiecych historii, które być może zawierają pewne kaprysy i dziwactwa, ale stawiają kobiety w takim świetle, że bohaterki tych opowieści wydają się nam osobami wręcz przesympatycznymi? Tak. Pod warunkiem, że tym mężczyzną jest Mariusz Szczygieł. Zbiór jego krótkich reportaży o kobietach zatytułowany "Kaprysik. Damskie historie" zauroczył mnie zarówno formą jak i treścią.
Kobiety potrafią czarować osobowością i zaznaczać swoje miejsce w społeczeństwie nawet przy pomocy drobnych, niemal nic nieznaczących nawyków. Właśnie nad tymi drobnostkami pochyla się w swoich reportażach Mariusz Szczygieł. Poznajemy więc historię dwóch przyjaciółek, które korespondowały ze sobą przez niemal całe życie, mimo że nie dzieliła ich duża odległość. Możemy przeczytać opowieść o tajemniczej liście kobiet znalezionej w jednej ze stołecznych kawiarni. Dowiadujemy się o istnieniu Janiny Turek, która przez lata dokumentowała to, co innym wydaje się całkowicie nieistotne. I choć kobiety nie są jedynymi bohaterkami reportaży Szczygła, z pewnością właśnie one kreują przedstawiony w nich świat.
Zabrzmi to banalnie, ale reportaże Mariusza Szczygła dobrze się czyta. Dobrze się też ich słucha. Szczególnie w interpretacji autora, która nadaje tekstom dodatkowego wymiaru. "Kaprysik", choć jest zbiorem reportaży, nie porusza tematów ważkich i przygnębiających. Skupia się raczej na rzeczach ciekawych i osobliwych, które nie są bardziej niefartowne niż przeciętny ludzki żywot. I przypuszczalnie właśnie dzięki tej pozornej normalności, czy też sytuowaniu się w granicach normy "Kaprysik" aż tak bardzo wciąga czytelnika. Wyciąga bowiem wszystkie nasze ukrywane dziwactwa, które albo chronimy przed światłem dziennym, albo dzielimy się nimi jedynie z najbliższymi. Tak było, chociażby, w przypadku Janiny Turek, kobiety na wskroś przeciętnej, mającej jednak bardzo nietypowe hobby. Otóż spisywała ona w dziesiątkach zeszytów to, co przydarzyło jej się każdego dnia. Nie skupiała się jednak na własnych przemyśleniach, ale tym, ile razy każdego dnia ktoś ukłonił się na ulicy, albo co danego dnia jadła. Owa osobliwa kronika jest tworem ciekawym i zastanawiającym. Szczygieł pozwala sobie na snucie związanych z tym hipotez, analizując jaki pani Janina mogła mieć cel w tym całym spisywaniu. Te dywagacje, pojawiające się w niemal każdym z reportaży, nadają całości smaku i podkreślają to, co w całym cyklu zdaje się najważniejsze - urok normalności, ludzkich nawyków i przyzwyczajeń. To, co najnormalniejsze lub odrobinę dziwaczne wydaje się nam często ważniejsze niż wielkie sprawy świata. "Kaprysik" między wierszami, nadaje sens takim drobnostkom. I to bez względu na to, czy są to poszukiwania związane z tajemniczą listą kobiet, na której znalazły się tak znamienite postaci jak Hanna Krall, czy opowieść o życiorysie polskiej aktorki nominowanej do Oskara. Ponieważ każde życie jest taką drobną historyjką, kaprysem w odmętach świata. I w każdym z nas można znaleźć temat na reportaż.
"Kaprysik. Damskie historie" Mariusza Szczygła to niespełna cztery godziny słuchania. Przypuszczam, że lektura zajęłaby jeszcze mniej. Nie zmienia to jednak faktu, że dawno nic nie wzbudziło we mnie takiej ciekawości związanej z anonimowymi ludźmi obok (i to nie w kontekście plotkarskim), jak ten zbiór reportaży. Polecam go Wam z całego serca. Czas się uśmiechnąć do własnych dziwactw.

2 komentarze: